poniedziałek, 16 lutego 2015

New life without you. - część II.

Cześć! Nie jestem pewna, czy większość z Was wie, ale pojawiły się Prolog i Rozdział 1 w drugiej części tego opowiadania. Jeśli nie wiecie to serdecznie Was zapraszam do czytania i komentowania. :)

New life without you. - część II.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Chapter thirty-two. THE END.

Obudziłam się nieco obolała. Musiało być około godziny 11, bo Słońce świeciło nad całym miasteczkiem. Niall ciągle lekko pochrapywał, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć, ponieważ wyglądał nieziemsko. Wspomnienia z ostatniej nocy przebiegły przez moją głowę, a ja zakryłam dłonią moją twarz i cicho się zaśmiałam. Nie mogłam uwierzyć, że to się stało naprawdę. Niall był taki delikatny. Jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Nie mogłam wyobrazić sobie lepszych wakacji. Chłopak powoli zaczął się budzić. Położyłam się na nim i uświadomiłam sobie, że ciągle jesteśmy nadzy. Nie przeszkadzało mi to. Nie mam przed nim nic do ukrycia. Jest całym moim światem. Niall otworzył jedno oko i oplótł moją talię swoimi dłońmi.
-Hej. - wyszeptał, a poranna chrypka w jego głosie sprawiła, że lekko zadrżałam, bo to jest takie seksowne.
-Hej. - odpowiedziałam i dałam mu szybkiego buziaka. Zobaczyłam jak się uśmiecha i spojrzał w dół na nasze ciała.
-Uwielbiam to uczucie, gdy twoje cycki przygniatają moje ciało. - powiedział i jedna z jego rąk ścisnęła moją pierś. Zapiszczałam i szybko się z niego zsunęłam, zakrywając się kołdrą.
-Jesteś okropny. - zaśmiałam się.
-Ohh, skarbie, nie mów tak. Po prostu tak na mnie działasz. - powiedział i zaczął mnie całować, ściągając z mojego ciała materiał. - Twój tata na pewno nie byłby zadowolony z tego, co robimy. - zaśmiał się po chwili.
-Ughh! Znowu zniszczyłeś atmosferę, Horan. - powiedziałam i mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na ekran, aby sprawdzić, kto dzwoni. - O wilku mowa. - powiedziałam i odebrałam telefon, aby uświadomić mojego ojca, że żyjemy i mamy się dobrze.
Kolejne cztery dni zleciały tak szybko, że nim się obejrzałam, a już jutro musieliśmy wyjeżdżać z naszego raju. Siedzieliśmy na plaży i po raz ostatni mogliśmy oglądać zachód słońca nad morzem. Jutro wrócimy do naszych domów. Tak bardzo nie chciałam stąd wyjeżdżać. To miejsce jest wspaniałe, a to wszystko dlatego, że jest tu ze mną Niall. Nie wyobrażam sobie, że miałby być tu ktoś inny niż on. Siedziałam tak jak zawsze między nogami blondyna, a on pocierał dłońmi moje ramiona, ponieważ ten wieczór nie należał do najcieplejszych. Rozmawialiśmy o różnych sprawach, głównie o przyszłości.
-Więc, gdzie chcesz wyjechać do college'u? - spytał Niall.
-Chciałabym wyjechać z Londynu, a najchętniej do Nowego Jorku. Chcę się usamodzielnić i udowodnić rodzicom, że potrafię sama o siebie zadbać. No i są tam naprawdę ciekawe uczelnie i kierunki dla mnie. A ty?
-Co ja? - zdziwił się.
-Chcesz studiować?
-Nie, szkoła jest beznadziejna. Chciałbym skończyć liceum i zacząć pracować. Nie wiem gdzie. Może u jakiegoś mechanika, znam się na tym. W sumie to jedyna rzecz, która tak naprawdę mi wychodzi.
-Nie mów tak! - zaprotestowałam. - Jesteś wspaniałym człowiekiem, Niall. Możesz dużo osiągnąć, ale musisz się postarać. Jesteś najlepszym chłopakiem, jakiego poznałam i naprawdę nie chcę, żebyś myślał o sobie w negatywny sposób. Kocham cię i nic tego nie zmieni. - powiedziałam i pocałowałam go najlepiej jak umiałam. Nie mogę uwierzyć, że ma o sobie takie zdanie. Przecież on jest wspaniały! Jest jak mój anioł, tylko przy nim czuję się bezpiecznie. Bo to właśnie on ukradł moje serce.

Nie mogę uwierzyć, że czas leci tak szybko. Niedawno wróciłam z moich najlepszych wakacji w życiu, a już dzisiaj zaczynam mój ostatni rok w liceum. Czuję się tak staro. Wiem, że to będzie niesamowity rok. Nie wiem czemu, po prostu mam takie przeczucie. Ostatni tydzień wakacji minął dość szybko. Widywałam się codziennie z Niallem, czasami wyskoczyłam gdzieś z Katty i Perrie. Opowiedziałam dziewczynom, co działo się na wakacjach. Nie mogły uwierzyć, że to zrobiliśmy, ale w końcu mi uwierzyły. Byliśmy z paczką blondyna na imprezie. Oczywiście Zayn musiał patrzeć na mnie spod oka i być dla mnie niemiły. Prawie doszło do bójki między Horanem i Malikiem, bo mój chłopak powiedział, że "taki jebany dupek jak Zayn nie ma prawa obrażać jego dziewczyny, bo mu przyjebie i chuj go to obchodzi, że są przyjaciółmi". Cóż... muszę popracować z Niallem nad wyrażaniem jego emocji.
Szliśmy właśnie w kierunku szkoły. Był słoneczny, wrześniowy poranek. Wszyscy byli jacyś zdołowani powrotem do szkoły, z wyjątkiem mnie. Cieszyłam się, bo przy moim boku szedł dość wysoki i umięśniony blondyn, który mnie kocha i jest całym moim światem. Weszliśmy właśnie na dziedziniec szkoły, gdy przed naszymi oczami pojawił się Malik.
-Spierdalaj, Zayn. - powiedział Niall i próbował go zepchnąć z naszej drogi. Jednak on się nie ruszył.
-Ohh, Niall. Musimy sobie coś wyjaśnić. Minęły wakacje, a wiesz jaki mieliśmy układ. - zaśmiał się brunet. Poczułam, jak Niall się spina. Jego klatka piersiowa zaczęła unosić się szybciej i mocniej, a ja poczułam z jaką siłą przytrzymuje moją dłoń. Powoli zaczęło mnie to boleć.
-Zakmnij mordę! - krzyknął blondyn, a ja słowo daję przestraszyłam się. Nie widziałam go nigdy tak wściekłego.
-Niall, nie bądź taki zły. Według ustaleń mam być ci posłuszny przez dzień. W końcu przespałeś się z Jenny i wygrałeś zakład. - powiedział i zaśmiał mi się prosto w twarz. Serce zaczęło bić szybciej w mojej klatce.
-O czym on mówi Niall? Co to do cholery za zakład?!


Koniec cz. I.



 Dziękuję każdej osobie, która tu zajrzała. Dziękuję za każdy komentarz. Dziękuję za każde wyświetlenie. Dziękuję za wszystko. Jesteście niesamowici. Nie myślałam, że to opowiadanie przyciągnie tyle osób. Kocham Was. Do zobaczenia w krótce na nowym blogu. Link jest w zakładkach. Jeszcze raz dziękuję. ❤

PS. Uprzedzając pytania: nie pisze epilogu. Dowiecie się wszystkiego w drugiej części. :)

wtorek, 23 grudnia 2014

Chapter thirty-one.

-Pamiętaj tylko, żeby zadzwonić do nas jak tylko dojedziecie!
-I macie być grzeczni, rozumiemy się? - zadał to samo pytanie po raz setny mój kochany tata. Tak to jest ten moment, kiedy jadę ze swoim chłopakiem na wakacje. Niall właśnie pakuje moją walizkę do bagażnika, a ja żegnam moich rodziców. Jadę na jeden, krótki tydzień, a oni martwią się jakbym miała już nigdy nie wrócić. Chociaż pewnie nie będę chciała wracać, bo to będzie najpiękniejszy czas mojego życia. Nie mogłam sobie tego lepiej wymarzyć. Siedem dni z moim blondynem. Przecież to będzie niebo na ziemi.
-Wiem, wiem. Już o tym rozmawialiśmy, tato. - przytuliłam mojego staruszka i skierowałam się w stronę samochodu, w którym czekał Horan. Wsiadłam na miejsce pasażera i pomachałam moim rodzicom zanim ruszyliśmy. Usłyszałam jeszcze "bawcie się dobrze" i zapomniałam o Bożym świecie, myśląc tylko o nadchodzących dniach.
-Gotowa na najlepszy tydzień swojego życia? - spytał Niall, chwytając moją dłoń i całując moje kostki. Nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się do niego szeroko.

-Niall, długo jeszcze? - spytałam. Zaczęłam coraz bardziej wiercić się na fotelu. Przejechaliśmy połowę trasy, a ja naprawdę miałam dość tej jazdy.
-Pytałaś o to pięć minut temu! - no i co z tego? Nie lubię siedzieć w jednym miejscy tyle czasu. To chyba oczywiste. Ale mój chłopak widocznie się tego nie domyślił.
-Ale chce mi się siku. - powiedziałam. Chyba moje potrzeby są ważniejsze od tego, czy szybciej dojedziemy na miejsce.
-Pierwszy i ostatni raz jadę z tobą na wakacje. - odpowiedział zjeżdżając na jakąś stację benzynową.
-Dziękuję! - powiedziałam zadowolona, dając mu buziaka w policzek zanim wysiadłam z samochodu w poszukiwaniu toalety. Po skorzystaniu z niej zaszłam do sklepu, żeby kupić Niallerowi czekoladę w ramach "podziękowania". Trzeba było czymś mu poprawić humor, a czekolada to jedyny sposób jaki wpadł mi do głowy. Weszłam z powrotem do auta i rzuciłam w niego tabliczką. Uśmiechnął się szeroko i mnie pocałował.
-Jesteś niesamowita! - zaśmiał się. Oh, docenia mnie tylko wtedy, gdy daję mu jedzenie. Ruszyliśmy w dalszą podróż. Czekała nas jeszcze godzina jazdy i mam szczerą nadzieję, że zleci mi szybciej niż poprzednio. I tak było, bo całą drogą Niall opowiadał mi dowcipy, a ja śmiałam się w niebogłosy. Mieliśmy otwarte szyby, więc inni kierowcy patrzyli się na nas dość dziwnie. Pieprzyć ich! Nawet oni nie zepsują mojego wspaniałego humoru.
Nim się obejrzałam już byliśmy na miejscu. Chłopak zaparkował samochód przed naszym domkiem. Wyjęliśmy nasze bagaże i weszliśmy do środka. Było niesamowicie. Mieliśmy wszystko czego było nam trzeba. Na parterze była kuchnia, salon i łazienka, a na górze wielka sypialnia tylko dla naszej dwójki. Pierwsze, co zrobiłam to rzuciłam się na wielkie, podwójne łóżko.
-Boże, jest takie wygodne! - krzyknęłam z radości. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą. Nie mogłam się nią długo nacieszyć, gdyż mój wspaniały chłopak stwierdził, że to będzie bardzo zabawne, jeśli na mnie wskoczy. Zbliżył swoją twarz do mojej i założył pasmo moich włosów za ucho. Patrzyłam w jego oczy i czekałam tylko, aż mnie pocałuje. I w końcu to zrobił. I muszę przyznać, że był to jednej z najlepszych pocałunków kiedykolwiek.

Po rozpakowaniu swoich rzeczy stwierdziliśmy, że musimy iść przejść się na spacer po plaży. Było ok. 21, więc słońce powoli zachodziło. Zdjęliśmy swoje buty i szliśmy brzegiem morza. Trzymaliśmy się za ręce i podziwialiśmy piękne widoki. Oprócz nas było jeszcze kilka osób. Postanowiliśmy usiąść na piasku. Usiadłam między nogami Nialla i oparłam się o jego tors. Horan kołysał nas lekko, a ja wsłuchiwałam się w szum morza.
-Wiesz, przypomniało mi się jak zabrałeś mnie kiedyś nad morze. - powiedziałam przerywając chwile ciszy.
-Ja też. Spławiłaś mnie wtedy. - zaśmiał się.
-Wiem. Teraz wiem, że mogłam się zgodzić od razu. Ale na szczęście wszystko jest tak, jak powinno. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
-Jenny...?
-Hmm...?
-Kocham Cię. - powiedział, a mnie po prostu zamurowało. Spodziewałam się, że Niall kiedyś w końcu to powie, ale nie byłam przygotowana. Serce zaczęło bić mocniej w mojej piersi. To nie może dziać się naprawdę. Zamrugałam kilkakrotnie i okazało się, że to jednak nie sen. Boże... On właśnie powiedział mi, że mnie kocha. Najcudowniejsza chwila w moim życiu. Zbliżyłam swoją twarz do jego i złączyłam nasze usta w pocałunku.
-Ja Ciebie też kocham, Niall. - wyszeptałam po chwili.
-Wiem. - zaśmiał się. Że co, przepraszam?
-Jak to?
-Po naszej pierwszej imprezie, kiedy upiłaś się z Perrie, zaprowadziłem cię do łóżka i wtedy powiedziałaś mi, że bardzo mnie kochasz. Oczywiście nic nie pamiętałaś, bo byłaś taka pijana. - zaczął się śmiać, zwracając uwagę innych ludzi.
-Zniszczyłeś taką romantyczną chwilę, Horan! - uderzyłam go lekko w klatkę piersiową.
-Nic Ci o tym nie mówiłem, bo to ja chciałem pierwszy to powiedzieć. - powiedział całkiem poważnie. Naprawdę ciągle nie wierzę, że mam przy sobie tak wspaniałego chłopaka.

Następny dzień minął nam dość szybko. Cały dzień spędziliśmy na plaży, opalając się lub wygłupiając w morzu. Niall powiedział, że ma dla mnie niespodziankę na wieczór. Zabrał mnie na romantyczną kolację do restauracji. Nie było to jakieś znane miejsce, zwykła knajpka niedaleko naszego domku, ale to było mało ważne. Najważniejsze było to, że będziemy tam razem. Założyłam zwiewną sukienkę, bo wieczór był naprawdę ciepły. Wybraliśmy stolik na zewnątrz z widokiem na to małe miasteczko. Po ulicach spacerowało kilkanaście osób. Było dość przyjemnie. Podeszła do nas młoda kelnerka. Ewidentnie była zainteresowana Niallem i mimo to, że nie był nią zainteresowany to i tak byłam wściekła. Zamówiliśmy swoje dania.
-Czy życzycie sobie czegoś jeszcze? - spytała swoim przesłodzonym głosem, a w moich żyłach krew po prostu zawrzała. Niczego więcej od ciebie nie chcemy, suko!
-Nie, dziękujemy. - odpowiedział Horan. Dziewczyna odeszła, kręcąc swoimi biodrami stanowczo za bardzo. Oparłam się o oparcie krzesła i złożyłam ręce na klatce piersiowej. - Coś się stało? - spytał zdezorientowany blondyn.
-Rozbierała cię wzrokiem. - odpowiedziałam oschłym tonem.
-Kto?
-Kelnerka. - odparłam, a Niall się zaśmiał. Nie wiem, co on zabawnego w tym widział.
-Ktoś tu jest zazdrosny... - zaśmiał się jeszcze bardziej.
-Wiesz co, nie lubię cię! - zrobiłam obrażoną minę.
-I tak wiem, że mnie kochasz. - przesłał mi buziaka w powietrzu. To była prawda, a on to wykorzystywał na swoją korzyść. Dupek. Mój kochany dupek.

Po kolacji postanowiliśmy od razu wrócić do domku. Było już po 22, więc nie mieliśmy innych planów. Weszliśmy do środka, a Niall zamknął drzwi na klucz. Niewiele myśląc od razu zaczęliśmy się całować. Horan podniósł mnie do góry, a ja zaplotłam swoje nogi wokół jego talii. Nigdy się tak nie całowaliśmy, tak zachłannie, łapczywie, namiętnie. Blondyn powoli zaczął kierować się do naszej sypialni. Serce zabiło mi mocniej, bo wiedziałam, co się zaraz wydarzy. Ale nie protestowałam. Ja kocham jego, on kocha mnie. Mogę oddać mu wszystko, więc oddam mu całą siebie. Gdy dotarliśmy do naszego pokoju, Niall postawił mnie na ziemię. Ściągnął ze mnie moją sukienkę, a ja pomogłam mu z jego ciuchami. Po chwili leżałam na materacu w samej bieliźnie, gotowa na wszystko.
-Jesteś tego pewna? - spytał Niall, próbując odpiąć mój biustonosz.
-Bardziej niż kiedykolwiek w moim życiu. - powiedziałam na jednym wdechu.
Tej nocy nie zapomnę.





Z okazji świąt Bożego Narodzenia chciałabym Wam życzyć z całego serca zdrowia, szczęścia, pogody ducha, dużo miłości, spełnienia marzeń, wspaniałego czasu spędzonego z rodziną, znalezienia Waszej drugiej połówki, dużo prezentów i wszystkiego, czego tylko pragniecie. Dziękuję Wam za te wspólne chwile z tym opowiadaniem. Naprawdę wiele dla mnie znaczycie i to dzięki Wam tak naprawdę chcę ciągle pisać. Jesteście dla mnie bardzo ważni i chciałabym każdego z Was przytulić i powiedzieć, jak bardzo Was kocham! ♥
Dziękuję! Wesołych Świąt! :*
Jola. :)