piątek, 25 lipca 2014

Chapter nighteen.

Jechaliśmy samochodem. Wracaliśmy do domu w ciszy, która dla mnie była coraz bardziej uciążliwa. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Wiedziałam, że Niall jest wkurzony. Nie odezwał się do mnie odkąd powiedziałam mu, co myślę. Nie moja wina, że nie podjęłam decyzji. Dał mi za mało czasu, żeby to przemyśleć. Wiem, że już chce być ze mną. Ale ja ciągle nie mogę pozbyć się myśli, że on chce mnie wykorzystać. Widzę, że się stara, ale nie jestem do końca pewna jego zamiarów. Boże, gdyby to było takie proste, już wczoraj bym się zgodziła. Ale to oczywiste, że Horan nie zmieni się w tak krótkim czasie w miłego, kochającego chłopaka. Minie trochę czasu, jak pozbędzie się jego porywczego charakteru. Pokazał dzisiaj na co go stać. Jest zdenerwowany i się nie odzywa. Przez jedno głupie pytanie zepsuł nasz cały wieczór. Naprawdę, chciałbym być już w domu. Spojrzałam na chłopaka. Miał zaciśniętą szczękę i wzrok wbity w asfalt. Nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy. Był taki idealny. Miałam wrażenie, że jest najprzystojniejszym facetem na świecie. Przynajmniej ja tak uważałam. Ciągle się zastanawiam, co go skłoniło do zainteresowania się mną. No bo bądźmy szczerzy, nie ma we mnie nic, co mogło mu się spodobać. A może jemu naprawdę chodzi tylko o jedno noc. Nie, nie mogę tak myśleć. Wczoraj mówił, że mu na mnie zależy, a dzisiaj zabrał mnie nad morze. Coś musi w tym być. Jakby chciał mnie wykorzystać to upiłby mnie na jakiejś imprezie. Więc musi coś do mnie czuć. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Chyba już wiem co mu powiem. Na razie się jednak wstrzymam z odpowiedzią. Zobaczę jakie będą jego kolejne reakcje. W końcu mogę go przecież trzymać trochę w niepewności, nie?

Na dworze było już ciemno, gdy zajechaliśmy pod podjazd do mojego domu. Tak jak podejrzewałam, nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Cisze przerywała jedynie cicha muzyka płynąca z samochodowego radia. Niall zatrzymał samochód. Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować. Wyjść bez słowa, czy może jednak coś powiedzieć? Postawiłam na to drugie.
-Niall, dziękuję za to, że mnie tam zabrałeś. Było naprawdę fajnie. - powiedziałam i czekałam na jakąkolwiek reakcję z jego strony, jednak nic nie usłyszałam. - Nie złość się na mnie, proszę. - wyszeptałam. Nie chciałam, żeby mnie ignorował cały czas. Z resztą irytuje mnie fakt, że mówię do niego jak do ściany! Mógłby chociaż kiwnąć głową, potwierdzając to, że mnie słucha. Lecz on był uparty i ciągle gapił się w tą przednią szybę. Taaak, sposób ułożenia kostki na chodniku jest o wiele bardziej ciekawszy niż to, co mówię. Nie miałam zamiaru siedzieć tam i czekać na chociaż jedne słowo, które pewnie i tak nie wypłynie z jego ust, dlatego postanowiłam wyjść. Powiedziałam tylko krótkie "cześć" i wyszłam.
-Czekaj! - krzyknął blondyn i wyszedł za mną z samochodu. Zatrzymałam się, a ten powoli do mnie podszedł. - Przepraszam... - wyszeptał stojąc na przeciwko mnie i patrząc się w moje oczy. Zatonęłam w błękicie jego tęczówek. jego oczy są takie piękne... Z transu, w którym byłam, wyrwał mnie jego lekko ochrypnięty głos. - Byłem wkurzony i musiałem przemyśleć to i owo. Nie powinienem cię olewać.
-Niall, zrozum. Nie potrafię tak po prostu powiedzieć: tak, zacznijmy od nowa, będziemy szczęśliwi! Nie po tych czterech latach. To był ciężki okres dla mnie, dla nas. To co wtedy było między nami... Nie potrafię tak po prostu o tym zapomnieć. Zbyt wiele razy mnie wtedy skrzywdziłeś. Ale mimo to, staram ci się od nowa zaufać. Potrzeba jeszcze czasu, ale wiem ze to się uda. - uśmiechnęłam się lekko. Chyba dodałam tym trochę otuchy i spokoju Horanowi.
-Dobrze, rozumiem. Dzięki za dzisiaj. - uśmiechnął się delikatnie.
-Ja też dziękuję. - powiedziałam i nastał ten dziwny moment, w którym nie wiesz co zrobić. Odejść? Podać rękę? Pocałować? Za nic w świecie nie wiedziałam, jak mam się zachować. Gdyby sprawy podczas powrotu wyglądałyby inaczej, na pewno bym go pocałowała. Ale teraz? Oczywiście, że mam ochotę poczuć na sobie jego usta, ale czy to ja powinnam wykonać pierwszy krok w tej sprawie. Na szczęście chłopak, podjął decyzję za mnie. Podszedł jeszcze bliżej. Złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował. To był chyba najpiękniejszy pocałunek. Był taki delikatny, jakby bał się, że zrobi mi nim krzywdę, ale jednocześnie taki namiętny. I jak zwykle w takich chwilach czułam się jakbym była w niebie...



Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Rozdział krótki, do dupy, dodany za późno. Wybaczcie, ale w tym tygodniu nie miałam w ogóle czasu. Ale obiecuję, że od przyszłego tygodnia postaram się to zmienić. Może w weekend napisze kilka rozdziałów do przodu, żeby dodawać je regularnie. Dzisiaj dodałam to tylko dlatego, że nie chciałam, abyście dłużej czekali. Jeszcze raz PRZEPRASZAM!

środa, 16 lipca 2014

Chapter eighteen.

Siedziałam w pracy już ponad dwie godziny. Wszystko wyglądało jak zawsze, zbierałam zamówienia, robiłam kawę, sprzątałam stoliki, rozmawiałam z Tomem. Z nim miałam najlepszy kontakt w pracy. Od początku zaczęliśmy się dobrze dogadywać, a z dnia na dzień nasze relacje się polepszały. Jest bratem, którego nie mam. Naprawdę dobrze było go mieć przy sobie w pracy. Przynajmniej nigdy się nie nudziłam, bo pracujemy na tej samej zmianie. Chłopak wyszedł właśnie na zaplecze po odbiór dostawy, a ja miałam czas, żeby pomyśleć. Chociaż stanowczo stwierdzam, że ostatnio robię to za często. Ale musiałam się zastanowić, co będzie dalej ze mną i z Niallem. Wiem, że coś do niego czuje i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Powtarzam to ciągle od kilku dni, ale to nie zmienia faktu, że wczoraj byłam na niego wściekła, a potem z powrotem go uwielbiałam. Jestem taka niezdecydowana. Nie wiem, co mam zrobić. Najchętniej porozmawiałabym o tym z Katy, ale będzie lepiej jak ona nie będzie wiedziała o tych wszystkich rzeczach. Może kiedyś jej to opowiem, ale na pewno nie teraz. Siedziałam za ladą i patrzyłam się w mój notatnik. Nikt nie przychodził mimo, że zbliżała się pora lunchu. Zawsze mieliśmy tłumy, a dzisiaj było praktycznie pusto. Nie narzekałam na to. Było całkiem miło trochę poleniuchować.

Zrealizowałam kilka zamówień i już szef oznajmił mi, że kończę zmianę. Wyszłam na zaplecze i przebrałam się w moją ulubioną sukienkę. Był dzisiaj piękny, gorący dzień. Myślałam od rana o tym, że jak wrócę z pracy to położę się za domem i będę się opalać. Wyszłam z szatni, pożegnałam się ze znajomymi i opuściłam lokal. Gdy tylko przekroczyłam próg, ktoś pociągnął mnie za rękę i przysunął do siebie. Chyba nie muszę mówić kto.
-Serio, mógłbyś kiedyś po prostu powiedzieć, że tu stoisz, a nie zawsze mnie gdzieś zaciągasz. - zaśmiałam się.
-Ale takie wejście, jest bardziej efektowne. - powiedział i położył dłonie na moich biodrach. - Hej. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Hej. - odparłam zarumieniona. Dopiero teraz zauważyłam, że stoimy bardzo blisko siebie, a ludzie na ulicy się do nas uśmiechają. Nie ludzie, my nie jesteśmy razem! Moje policzki nabrały jeszcze bardziej czerwonej barwy.
-Wyglądasz słodko jak się rumienisz. - zaśmiał się blondyn.
-Oklepany tekst, Horan. Musisz być bardziej oryginalny. - powiedziałam i dźgnęłam go palcem w brzuch. W reakcji usłyszałam tylko głośny śmiech.
-Spokojnie, dopiero zaczynam. To teraz czas na coś bardziej oryginalnego. - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parkingu. Podeszliśmy do jego auta. Niall otworzył mi drzwi. Nie miałam pojęcia, że może być z niego dżentelmen. Chłopak wsiadł, odpalił silnik i ruszył w drogę.
-Gdzie jedziemy? - spytałam po kilku minutach, widząc że kierujemy się na wyjazd z miasta.
-Niespodzianka. - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Jechaliśmy śmiejąc się, rozmawiając i śpiewając wniebogłosy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak zrelaksowana i spokojna przy Horanie. Teraz czułam, że jestem sobą. Robiłam co chciałam, mówiłam co chciałam i byłam naprawdę szczęśliwa. A to wszystko dzięki jemu. Nie wiedziałam, co się stało z tym złym Niallem, ale nie chciałam, żeby wracał, bo byłam szczęśliwa z tym, który był właśnie ze mną.

Jechaliśmy jakieś dwie godziny. W końcu blondyn zatrzymał się na jakimś parkingu w małym miasteczku. Nie miałam pojęcia, gdzie jesteśmy. Wyszliśmy z samochodu a ja usłyszałam szum morza. Nie wierzę!
-Niall... Czy my... My jesteśmy nad morzem?! - jąkałam się z emocji. Nie odpowiedział mi. Wziął mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Szliśmy między budynkami, aż w końcu zobaczyłam najpiękniejszy moment w moim życiu. Wzburzone morze, a w nim odbite promienie zachodzącego słońca. Zatrzymałam się i z otwartą buzią gapiłam się w widok przede mną. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! To było piękne! Staliśmy tak pewnie 5 minut w ciszy, przyglądając się morzu. W końcu Niall wyrwał mnie z transu i ruszyliśmy na plażę. Horan usiadł pierwszy, a ja wsunęłam się między jego nogi. Otulił mnie swoimi ramionami przysuwając jeszcze bliżej siebie. Oparłam się o jego tors. To była najcudowniejsza chwila mojego życia. Zamknęłam oczy chcąc nacieszyć się tą chwilą.
-I jak? Oryginalnie? - zaśmiał się chłopak.
-To jest niesamowite! Dziękuję! - powiedziałam i złożyłam całusa na jego ustach. Niall wykorzystał chwilę i pocałował mnie bardziej namiętnie. Nie jestem nawet w stanie opisać jaka, byłam szczęśliwa. W życiu się tak nie czułam i nie wiem, czy kiedykolwiek się tak poczuje. - Skąd wiedziałeś, że tak bardzo kocham morze? - spytałam.
-Kiedyś, jak byliśmy jeszcze dziećmi, pamiętam jak zawsze cieszyłaś się z wakacji i z tego, że wyjedziesz. Nie byłem pewny, czy jeszcze ci to zostało. Ale najwidoczniej tak. - uśmiechnął się i oparł głowę o moje ramię.
-Nie mogę uwierzyć, że o tym pamiętałeś. - wyszeptałam i nie mogłam przestać się uśmiechać. To, co dla mnie zrobił było wspaniałe. Resztą czasu spędziliśmy w ciszy. Postanowiliśmy się przejść brzegiem morza. Rozmawialiśmy już dłuższy moment, aż w końcu Niall spytał mnie o to, czego najbardziej się obawiałam.



Witam! :* Jak Wam mijają wakacje? Bo ja akurat marzę o tym, żeby znaleźć kogoś takiego jak Niall i móc spędzić z nim tak piękne chwile jak Jenny. Tak, tak, to tylko ja. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten rozdział. Pisany na szybko, bo obiecałam, że będą częściej.
Co się dzieje, że pod 16 rozdziałem było 9 komentarzy, a pod 17 tylko 4? Proszę, komentujcie, bo to motywuje człowieka.
Kocham Was! Do zobaczenia może jeszcze w tym tygodniu! :*

PS. Bardzo, bardzo polecam Wam bloga UNRAVELING! Autorka ma wielki talent, a chce nagłośnić bloga. Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogę. Zajrzyjcie, przeczytajcie, skomentujcie ;)

czwartek, 10 lipca 2014

Chapter seventeen.

*Perspektywa Jenny*
Siedziałam u siebie w pokoju na łóżku. Oczy ciągle miałam zaszklone chociaż był już wieczór, a od mojego starcia z Niallem minęło już kilka godzin. Nie potrafiłam wybaczyć sobie, że dałam się tak oszukać. Jaką musiałam być idiotką, żeby wybaczyć mu od razu wszystkie jego występki z ostatnich lat? Przecież od razu było wiadome, że tu chodzi tylko o to, żebym została wpisana do listy dziewczyn zaliczonych przez Nialla. Ale miałam wrażenie, że wczoraj wieczorem widziałam innego Horana. Tego, którego znałam przed kilkoma laty. Był miły, troskliwy. A to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Nie wiem, jak to się stało, że prawdę zrozumiałam dopiero teraz. Mimo to wiem, że on i tak będzie w moim sercu jeszcze długo. Wiem też, że zapewne mu wybaczę, bo nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego. Stał się dużą częścią mnie w tak krótkim czasie. Mam wrażenie jakby te 4 lata, które były dla mnie koszmarem w ogóle nie istniały. Ciągle myślę, że Niall, który jest teraz jest tym który był wcześniej. Zrobiłabym wszystko, żeby dzisiejszy dzień zacząć od nowa i nie pamiętać tego, czego się dowiedziałam. Tak bardzo chciałam móc wtulić się teraz w jego ciało. Chciałam, żeby powiedział mi, że wszystko będzie dobrze i obejmując mnie swoimi ramionami zapewnił mi bezpieczny sen. Ale teraz już tego nie będzie. To wszystko to tylko moje fantazje, o których wiem, że się nie spełnią bo życie to przecież nie film, w którym sami układamy sobie scenariusz. Nic nie idzie po naszej myśli. Chcemy jedno, dostajemy drugie. A reżyser, który rządzi naszym losem musi mieć niezły ubaw płatając nam figle. My nic z tym nie zrobimy. Bo przecież nie pójdę do Nialla i nie powiem mu, że go kocham i chcę z nim być. W sumie to ja nawet nie wiem, co do niego czuje. Wiem, że to silne uczucie, z którym jeszcze nie miałam do czynienia. Ale czy to jest miłość? A może tylko głupie zauroczenie. Nie wiem, ale cokolwiek by to było wiem, że przyciąga mnie do Horana jakaś niewidzialna siła, która prawdopodobnie szybko nie odpuści. Ale po jakimś czasie w końcu się od niej uwolnię.

Minęły dwa dni, odkąd widziałam blondyna. Przez te dwa dni nie miałam ochoty się z nikim spotykać ani z nikim rozmawiać. Chciałam odpocząć od świata, ale oczywiście nie było mi to dane. Nagle wszyscy sobie o mnie przypomnieli. Rodzice, dziadkowie, Katy, znajomi ze szkoły. I rozmowa wyglądała z każdym tak samo. Pytali co u mnie, odpowiadałam, że wszystko w porządku. Od razu słyszeli, że coś jest nie tak i od razu zaczynała się fala pytań. Ja spławiałam ich tylko odpowiedzią, że miałam ciężki dzień w pracy i jestem zmęczona. Wszyscy w to wierzyli, a ja nie mogłam zrozumieć jak dali się nabrać na coś takiego. Nie mieli pojęcia, co działo się w moim sercu.  Nie wiedzieli o tym, że mam ochotę płakać całymi dniami, że nie chce mi się żyć, że chcę spotkać te niebieskie oczy i poczuć te pełne usta na sobie. Nie wiedzieli o tym. A ja nie mam zamiaru im tego powiedzieć.
Wracałam z pracy.  Postanowiłam wracać dziś przez park i przedłużyć swoją drogę do domu. Wiedziałam, że czekają mnie tam cztery ściany i wcale nie miałam ochoty tam siedzieć. Idąc jedną z alejek usłyszałam głośny śmiech przede mną i od razu pożałowałam, że wybrałam się na ten spacer. Jedna z ławek, które miałam mijać była zajęta przez Nialla i jego bandę. Chłopak z Liamem stał na przeciwko reszty, która siedziała. Przyspieszyłam krok, gdy byłam już blisko nich. Nagle z ławki wstał Harry i chciał do mnie podejść pewnie z nadzieją, że znowu mnie powyzywa. Ale stało się coś, czego się nie spodziewałam. Niall stanął przed Tomlinsonem i powstrzymał go odpychając ręką w stronę ławki.
-Daj jej spokój. - usłyszałam słowa blondyna. Spojrzałam na niego, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Odwróciłam szybko wzrok i minęłam ich bez słowa. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Horan nie chciał się ze mnie pośmiać? Są tylko dwie możliwości dlaczego to zrobił. Albo stwierdził, że nie chce mnie skrzywdzić po raz kolejny, albo szkoda było mu na mnie śliny, bo pewnie nawet nie jestem tego godna. Druga opcja była bardziej prawdopodobna.

Siedziałam w domu już dwie godziny. Ciągle myślałam o Niallu. Nie mogłam pozbyć się go z mojej głowy. Leżałam i myślałam. Miałam wrażenie, że zaraz pęknę od natłoku myśli. Wtulając się w moją poduszkę, usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i zeszłam na dół, by je otworzyć. Gdy tylko lekko je uchyliłam, ktoś wpadł do środka. Przycisnął mnie do ściany w korytarzu i pocałował. Nie byłam w stanie nawet zareagować. Wszystko działo się tak szybko. Ale już po chwili wiedziałam, kto wtargnął do mojego domu. Te usta poznam zawsze. To one są stworzone idealnie do moich. Blondyn położył swoje dłonie na moich biodrach. Nie odepchnęłam go, bo chciałam czuć go przy sobie. I mimo tego, co zrobił, nie potrafiłam się mu oprzeć. Te wszystkie kłamstwa uleciały z mojej głowy momentalnie. Liczył się tylko on, tylko ten pocałunek.
-Powiedz, że to dla ciebie nic nie znaczyło, a odejdę i już więcej nie będę ci wchodził w drogę. Powiedz tylko, że ten pocałunek nie miał dla ciebie żadnego znaczenia. - wyszeptał kiedy oderwaliśmy nasze usta od siebie. Oparł swoje czoło o moje. Milczałam patrząc w jego niebieskie tęczówki. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chciałam, żeby odszedł. Chciałam powiedzieć mu to, co czuje ale nie wiedziałam jak to ubrać w słowa. - Janie, zależy mi na tobie. Nie chce cie w żaden sposób wykorzystać. Rozumiem to, że mi nie potrafisz zaufać. Ale wiem też, że ja jestem dla ciebie kimś ważnym. Nie chce cie stracić. - mówił szeptem delikatnie gładząc mój policzek. Zamknęłam oczy rozkoszując się jego dotykiem. Czułam jak przez moje ciało przebiega przyjemny dreszcz. - Spróbujmy razem. Oboje czujemy to samo. Może nie wyjdzie, ale trudno. Chcę po prostu, żeby znów było między nami tak jak kiedyś, a jeżeli się uda to może nawet i lepiej. Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chce, żebyś przeze mnie cierpiała. - wyszeptał. Zatkało mnie. Nie wiedziałam co robić. Serce waliło mi jak szalone. O Boże... to co mówił było takie prawdziwe. W życiu nie był ze mną tak szczery jak dzisiaj. Nie miałam pojęcia co powiedzieć.  Język utknął mi w gardle i nie mogłam powiedzieć ani jednego słowa. Patrzyłam w jego oczy i nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć.
-Niall, to nie jest takie łatwe. Skrzywdziłeś mnie, okłamałeś a teraz myślisz, że wszystko będzie dobrze.
-Wiem, rozumiem to, że będzie ciężko, ale spróbujmy. Brakuje mi naszych starych relacji. Ale spróbujmy je odbudować. Zajmie nam to czas, ale damy radę jeśli oboje tego chcemy. - powiedział odsuwając się lekko ode mnie.
-Wiesz, że to będzie trudne i będzie potrzebowało czasu?
-Wiem, ale chce spróbować. Mogę czekać naprawdę długo, bo naprawdę mi zależy.
-Daj mi się zastanowić, ok? Muszę to wszystko przemyśleć...
-Dobrze, będę czekał i będę starał się o ciebie. - powiedział i pocałował mnie jeszcze raz tego wieczoru. Nie protestowałam. - Do zobaczenia. - uśmiechnął się i złożył krótkiego całusa na moich ustach. Wyszedł z domu. Zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie zjeżdżając w dół i siadając na podłodze. Przyłożyłam palce do moich ust i mimowolnie się uśmiechnęłam. Ciągle miałam wrażenie, że tu jest. Czułam smak jego ust i zapach jego perfum w pomieszczeniu. Nie mogłam przestać się uśmiechać, idiotyczny banan nie chciał zejść mi z twarzy. Wystarczyła chwila, a mój humor zmienił się diametralnie. I to za sprawą człowieka którego jeszcze parę minut temu nienawidziłam. Jednak moment radości nie trwał długo. Wiedziałam, że muszę podjąć ważną decyzję. A ona niestety nie będzie łatwa.


Macie szybciej i dłuższy tym razem. Zadowoleni? :) Mam nadzieję, że tak.
Mam do Was pytanie: chcecie rozdziały częściej ale krótsze, czy rzadziej a dłuższe? Bo niestety nie starczy mi czasu na pisanie często i długo... : / Piszcie co sądzicie i zobaczymy jak to wyjdzie.
Dziękuję za komentarze, jesteście kochani! :* Po takich słowach aż chce się pisać :)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia! xx

wtorek, 8 lipca 2014

Chapter sixteen.

-Cześć, jestem Niall. - blondyn wyciągnął rękę do mojego towarzysza.
-Nick. - odpowiedział oschle brunet. Chyba nie był za bardzo szczęśliwy z nieproszonego towarzystwa. 
-To co tam u Was? - spytał zadowolony Horan siadając pomiędzy mną a Nickiem. Przyglądał się raz mi a raz brunetowi, a głupi uśmiech nie schodził mu z twarzy. 
-Niall, możemy chwile porozmawiać na osobności? - spytałam i pociągnęłam blondyna za rękę kilka metrów od Nicka, żeby ten przypadkiem nie usłyszał o czym mówimy. 
-Co ty do cholery wyprawiasz?! - wrzasnęłam mu prosto w twarz. 
-Po pierwsze to nie tym tonem.  A po drugie to pisałem, że nie lubię jak ktoś mi nie odpowiada na moje pytania. Nie dowiedziałem się kim jest twój kolega, więc postanowiłem go poznać osobiście. Nie podoba mi się on. Nie powinnaś się z nim widywać. - powiedział całkiem poważnie. Wybuchnęłam śmiechem, gdy usłyszałam jego słowa.  
-Ty żartujesz, tak? Czy ty myślisz, że przestanę się widywać z Nickiem tylko dlatego, że ty tego nie chcesz? Świetny żart Horan. - nie mogłam przestać się śmiać. No on chyba zgłupiał jeśli myśli, że oleje Nicka dla niego.  
- Czy wyglądam, jakbym żartował? Wiem, że on chce cie tylko i wyłącznie wykorzystać.  
-Skąd możesz to wiedzieć? Nie znasz go! 
-Już zapomniałaś co stało się na imprezie? Kto uratował cię od niego?! Kto zabrał cię od policji?! 
-To było dawno. Od tamtego czasu dużo się zmieniło, a Nick był wtedy pijany. Nie masz prawa go osądzać po jednej imprezie. A może ty też chcesz mnie wykorzystać, co? Nie sądzisz, że to dość dziwne, że nagle mnie lubisz i się o mnie martwisz? Jezu, przecież to oczywiste, że tobie chodzi tylko o jedno! A ja głupia łudziłam się, że może ci na mnie zależy. Matko, jestem taka głupia! Przecież od początku można było dostrzec coś dziwnego w tej twojej nagłej zmianie. Nie wierze, że mogłam ci zaufać. Jaką ja jestem idiotką... - spuściłam głowę i chciałam już wrócić do Nicka, ale powstrzymał mnie blondyn. 
-Naprawdę, Janie? Myślisz, że mógłbym cie skrzywdzić i wykorzystać? - spytał smutno. W jego oczach widziałam emocje, ból, cierpienie, elementy zawiedzenia. 
-To powiedz mi w końcu, o co ci chodzi! Czemu się ze mną spotykasz?! Czemu mnie całujesz?! Czemu próbujesz mnie trzymać tylko dla siebie?! - krzyczałam a w moich oczach zebrały się łzy. Niall milczał. Staliśmy chwilę w ciszy. - Tak jak myślałam. Nie masz konkretnego powodu dla którego się mną interesujesz. Wiec chodzi ci tylko o jedno. Zawiodłeś mnie Niall. A ja ci po raz kolejny zaufałam. - czułam jak po moim policzku ścieka słona ciecz. Otarłam ją dłonią i ruszyłam do Nicka. 
-Jenny, co się stało? Co on ci zrobił?! - zapytał brunet i od razu do mnie podszedł. 
-Nic, po prostu poznałam prawdę. Przepraszam Nick, ale wracam do domu. 
-Dobrze, odprowadzę cie. 
-Nie. Chce iść sama. Cześć. - powiedziałam i złożyłam całusa na policzku chłopaka. Odwróciłam się jeszcze chcąc sprawdzić, czy Niall ciągle tam jest. Stał tam i przyglądał się co zrobię. Powoli zaczęłam iść w stronę swojego domu. Ciągle patrzyłam na blondyna. Odwrócił się do mnie tyłem i z całej siły kopnął pobliską ławkę krzycząc przy tym. Był wściekły, wiedziałam to. Ale nie wiem dlaczego. A nie, jednak wiem. Dowiedziałam się, że chcę się ze mną przespać i od razu uciekłam od niego. Zniszczyłam jego plan i teraz musi sobie szukać nowej ofiary. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja mu zaufałam. Przez dzisiejszą noc mogłam zrobić dla niego wszystko. Byłam taka zaślepiona. Nie mogę uwierzyć, że był w stanie mi to zrobić. Odbudował moje zaufanie, tylko po to, żeby znowu je zniszczyć a w tym całą mnie. Wiem, że znowu zaczął być dla mnie kimś ważnym. Odnalazł miejsce w moim sercu, a teraz znowu świeci w nim pustką. Muszę raz a dobrze wymazać go ze swojej głowy i serca. Niestety to nie będzie takie proste.

*Perspektywa Nialla* 
Zabolało. Zabolało jak cholera. Nie wierzę w to, co powiedziała. Po raz kolejny w tym moim zjebanym życiu zawiodłem ją. Kilka lat temu w ogóle się tym nie przejąłem. Ale teraz? Co się kurwa ze mną dzieje?! Zależy mi na niej, jak na nikim innym. I to wszystko przez ten głupi zakład. Gdyby nie to, dalej bym miał ją w dupie. Ale z drugiej strony, nie byłbym dzisiaj w nocy u niej. Nie mógłbym się wtulić w jej ciało. Nie mógłbym jej pocałować. A bądźmy ze sobą szczerzy, nigdy nie czułem czegoś tak cudownego, jak wtedy, kiedy ją całowałem. Ale teraz to wszystko zniknie i pozostanę jedną wielką kupą gówna. Bo teraz nie będę miał powodu, żeby wstać z łóżka i iść do jej kawiarni. Będę przesiadywał w moim mieszkaniu, opijał się piwem i obżerał starą pizzą. Bo na niczym innym nie zależy mi tak bardzo jak na niej. Stałem się pieprzonym romantykiem. Muszę z tym skończyć. Poszedłem do moich przyjaciół, jeśli mogę ich tak jeszcze nazywać, bo ostatnio strasznie się od nich oddaliłem.  
-Co tam u twojego aniołka? - zaśmiał się Zayn. Dupek. 
-Odpierdol się, gnoju. - warknąłem i biorąc swoją bluzę poszedłem w stronę swojego mieszkania. 
- Niall, zaczekaj! - podbiegł do mnie Liam. On był moim najlepszym kumplem. Z nim zawsze mogę pogadać o wszystkim i on jako jedyny się o mnie martwi. - Stary, co się z Tobą dzieje?  
-Nic.  
-No jak to nic? Przecież zauważyliśmy, że ostatnio jesteś jakiś inny. A dzisiaj? Co się stało z Jenny? 
-Nienawidzi mnie, to się stało! Wszystko było super aż do dzisiaj. Zrozumiała, że chce ją wykorzystać. Zawiodłem ją i straciłem jej zaufanie po raz kolejny, rozumiesz?!
-Przecież nigdy nie zależało ci na laskach. 
-Ale na niej mi zależy! A ja jak zawsze wszystko spierdoliłem. - wściekłem się, ale czułem się lepiej, bo w końcu się komuś wygadałem.  
-Wow, Niall nie poznaję cię. Widać, że zwróciła ci w głowie. Ale weź się bracie w garść, bo jej nie odzyskasz jak sobie odpuścisz. Musisz o nią walczyć! - poklepał mnie po ramieniu.  
-Wiem, dzięki Liam. Ale mam prośbę. Nie mów o tym nikomu. Zwłaszcza paczce, bo zaraz będzie gadanie. 
-Ok, masz to u mnie jak w banku. - uśmiechnął się. Pożegnałem się z nim i poszedłem do swojego mieszkania. Gdy dotarłem na miejsce, wyjąłem z lodówki zimne piwo i położyłem się na kanapie. Sącząc chłodny napój rozmyślałem nad tym, jak mam sprawić, żeby Jenny znowu mi zaufała. Stwierdziłem jedno. Muszę się dowiedzieć co ona do mnie czuje.  


Obiecałam rozdział wcześniej to macie, ale krótki. ;) Dziękuję za linki do opowiadań, wszystkie przeczytam :) 
Mam do Was prośbę. Postarajcie się WSZYSCY skomentować ten rozdział. Chciałabym wiedzieć ile Was jest. Napiszcie nawet zwykłą kropkę. Dzięki :) Kocham Was! Do zobaczenia wkrótce! :*

sobota, 5 lipca 2014

Chapter fifteen.

Obudziłam się dopiero rano. Powoli otworzyłam oczy. Wpadające do pokoju promienie słoneczne od razu zaczęły mi przeszkadzać. Odwróciłam się w drugą stronę i to, co zastałam strasznie mnie zdziwiło. Łóżko było puste. Byłam na nim tylko ja. Nie było Nialla. Gdzie on jest? Podniosłam się na rękach i zaczęłam rozglądać po pokoju. Nigdzie go nie było. Zerknęłam na poduszkę obok mnie i znalazłam białą karteczkę.


Przepraszam, że wyszedłem bez pożegnania, ale nie chciałem Cię budzić.
Dziękuję, że mi wczoraj pomogłaś. 
Do zobaczenia wkrótce.

  Niall.                                    


Uśmiech sam wdarł mi się na usta. Niall był ze mną. Był u mnie w nocy. Leżał obok mnie. Jeszcze w życiu nie czułam się tak bardzo szczęśliwa jak teraz. To była zwykła, ale jednocześnie magiczna noc. Potrzebowałam jego bliskości. I właśnie jej zaznałam. Nie mogłam zebrać w sobie żadnych myśli. Czułam się tak nieziemsko. Po prostu spaliśmy do siebie przytuleni, a dla mnie to było coś niesamowitego. To będzie najpiękniejszy dzień mojego życia. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, by ogarnąć się przed pracą. Spojrzałam w lustro i wtedy to zobaczyłam. Miałam cały spuchnięty i czerwony policzek od wczorajszego uderzenia. Szybko wyjęłam z kosmetyczki puder i próbowałam zakryć ślad. Po zasłonięciu go warstwą makijażu nie rzucał się aż tak w oczy. Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Z resztą miałam to gdzieś. I tak nic nie popsuje mojego dobrego nastroju. Ubrałam się i szybko zjadłam śniadanie. Zamykając drzwi poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Podskoczyłam przerażona i odwróciłam się do mojego "gościa".
-Matko, Katy, przestraszyłaś mnie! - wydarłam się na nią. Nie dość, że nie mam ochoty jej widzieć to ona skrada się do mnie i chyba chce, żebym zeszła na zawał.
-Przepraszam, Jenny. Nie chciałam cię przestraszyć. - powiedziała cicho. Wiedziałam, że coś z nią jest nie tak, zachowywała się dziwnie. Była jakaś smutna i przerażona. Znam ją długo i wiem, że coś ją gryzie. Ale ja nie mam zamiaru się pytać co u niej. Nie odzywała się do mnie odkąd zostawiła mnie w parku z Niallem. Ciągle mam jej to za złe. Przyjaciółka nie powinna zostawiać cię z twoim największym wrogiem i nie odzywać się do ciebie przez prawie dwa tygodnie!
-Spieszę się do pracy, nie mam czasu i ochoty z tobą gadać. - odparłam i chciałam ją wyminąć, ale ta zagrodziła mi drogę.
-Błagam, Jenny, porozmawiaj ze mną. - powiedziała a w jej oczach widziałam zbierające się łzy. No weź się w garść, Katy, i nie płacz mi tutaj! - Proszę? - spytała jeszcze raz. Trudno, dam jej szansę, bo w sumie to mi jej brakowało.
-Dobra, ale musisz odprowadzić mnie do pracy. Nie chcę się przez Ciebie spóźnić. - powiedziałam chłodno i ruszyłyśmy. Najpierw panowała cisza, ale przerwała ją Katy.
-Słuchaj, na początku bardzo chciałabym Cie przeprosić. Zachowałam się jak idiotka, wiem to. Nie powinnam zostawiać cię wtedy z Horanem, ale tak bardzo chciałam spędzić czas z Liamem. Nie usprawiedliwia mnie to. Potem żałowałam, że z nim poszłam. Dotarło do mnie to, że na pewno nie chciałaś zostać z Niallem sam na sam. To był mój błąd, przepraszam. Nie odzywałam się do Ciebie, bo było mi głupio. Wiedziałam, że jesteś na mnie wściekła i nie chcesz ze mną gadać. Po prostu bałam się, że mnie odtrącisz i nie będziesz chciała mnie znać. Ale teraz zrozumiałam, że uciekanie przed tym jest jeszcze gorsze i postanowiłam cie przeprosić. Nie wiem, czy mi wybaczysz, ale naprawdę cie przepraszam. - spuściła głowę i w ogóle na mnie nie patrzyła. To, co powiedziała było prawdziwe. I mimo tego, że jeszcze chwilę temu byłam na nią wściekła, to teraz wiem, że nie potrafię się długo na nią gniewać.
-Wiesz, że jesteś głupia? - zaśmiałam się szturchając ją łokciem. - Ale jak jeszcze raz powtórzy się taka akcja, to wiedz, że Cie zabije. - pokazałam jej język, a ta od razu mnie przytuliła.
-Prędzej ja to zrobię. - zaśmiała się. Reszta drogi minęła nam na opowiadaniu sobie, co się u nas działo. Okazało się, że dziewczyna jest coraz bliżej Liama. Widać, że coś do siebie czują. Codziennie się widują, zachowują się prawie jak para. Zazdroszczę jej tego, że znalazła swojego jedynego.
-Wiesz może, co się dzieje z Horanem? - spytała brunetka.
-Nie, skąd mam to niby wiedzieć? - skłamałam. Nie chciałam, żeby wiedziała o wczorajszej sytuacji. Niall na pewno nie chciałby, żeby ona wiedziała lub ktokolwiek inny. Postanowiłam na razie siedzieć cicho. Opowiem jej o wszystkim jak przyjdzie na to czas. - Czemu w ogóle o to pytasz?
-Liam mówił, że ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Chodzi jak nieprzytomny, prawie się do nich nie odzywa. Mają wrażenie, że cały czas o czymś myśli. Lub o kimś. Wiedziałam, że ostatnio coś między wami się działo, więc postanowiłam spytać. Swoją drogą ciekawe co się z nim dzieje.
-Tak, to bardzo ciekawe... - odparłam. Może jego zachowanie jest związane ze mną. Może to o mnie myśli. Może to przeze mnie zachowuje się jakby miał głowę w chmurach. Nie wiedziałam tego. Ale łudziłam się, że moje przypuszczenia okażą się prawdą.
Po chwili doszłyśmy do kawiarni. Pożegnałam się z Katy i zaczęłam swoją pracę. Ruch był dzisiaj dość spory, a ja w ogóle nie mogłam skupić się na swoich obowiązkach. Ted kilka razy zwracał mi uwagę i pytał co się dzieje. A ja tego nie wiedziałam. Czy to przez dzisiejszą noc? Możliwe. Wiedziałam, że będzie miała na mnie wpływ, ale nie wiedziałam że aż tak duży. Starałam się jak tylko mogłam, żeby w końcu dobrze robić to, co musiałam i jak najszybciej wyrwać się z pracy, która akurat dzisiejszego dnia dłużyła mi się niemiłosiernie. Na szczęście nadszedł czas, kiedy kończyłam dzisiejszą zmianę. Wychodząc z lokalu zauważyłam uśmiechniętego Nicka. Podbiegł do mnie zadowolony.
-Hej, Jenny. Matko, jak dawno się nie widzieliśmy! Co u Ciebie? - zaczął przytulając mnie na powitanie. Był to tylko zwykły uścisk, a ja od razu wiedziałam, że to nie to samo co uścisk Nialla. Nie poczułam tej iskry. Mimo to ucieszyłam się, że spotkałam chłopaka.
-Cześć. U mnie wszystko w porządku, a u Ciebie? - uśmiechnęłam się.
-Też. Tak w ogóle to masz może teraz czas?
-Emm... Właściwie to tak. Coś proponujesz?
-Lody i spacer po parku. Co ty na to?
-Świetnie! - ucieszyłam się i poszliśmy do pobliskiej budki z lodami.
Czas spędzony z Nickiem był super! Zapomniałam o swoich problemach, poprawiłam swój i tak dobry humor no i w końcu wygadałam się z chłopakiem. Brakowało mi go, naprawdę. Nie znam go jeszcze tak dobrze, a i tak wiem, że jest jedną z bliższych mi osób. Spacerując alejkami parku, poczułam jak w kieszeni wibruje mi telefon. Serce zabiło mi szybciej, gdy zobaczyłam, kto napisał.

Niall: Widzę, że miło spędzasz czas.

Nie zwracając uwagi na towarzystwo Nicka, odpisałam blondynowi.

Ja: Śledzisz mnie?

Odłożyłam telefon do kieszeni, ale tylko na moment, bo znów zawibrował.

Niall: Jak bym śmiał? Lubimy czasem posiedzieć z paczką
w parku i pogadać. Rzadko kiedy można zobaczyć
coś ciekawego, a dzisiaj proszę. Co to za chłopak?

Ja: Jesteś zazdrosny?

Niall: Nie lubię, jak ktoś mi nie odpowiada
na pytanie. Kim on jest?

Ja: Nikt, kogo musiałbyś poznać.

Schowałam telefon do kieszeni. Przeprosiłam Nicka za chwilę nieuwagi i wróciliśmy do naszej rozmowy. Czułam ciągłe wibracje telefonu, ale postanowiłam to ignorować. Niech Horan nie myśli, że może mnie mieć zawsze i wszędzie do swojej dyspozycji. Teraz jestem z Nickiem i to jemu mam zamiar poświęcić całą swoją uwagę. Niech blondyn się wścieka, ja mam to gdzieś. Trochę zazdrości mu krzywdy nie zrobi, o ile w ogóle jest zazdrosny.
Postanowiliśmy z brunetem usiąść na jednej z ławek. Patrzyłam mu w oczy, gdy opowiadał mi jedną z jego historii. Nie widziałam, co się dzieje w okół mnie. Byłam skupiona jedynie na tym, co mówi chłopak. Jego opowieść przerwała mi jedna osoba.
-Cześć, Janie. - uśmiechnął się do mnie Niall i złożył całusa na moim policzku. W co on pogrywa? Przecież nigdy nie przyznawał się do mnie publicznie. Nie mam pojęcia, co on planuje, ale może być ciekawie...


Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam za tak długą nieobecność. Okoliczności nie pozwoliły mi na pisanie czegokolwiek na tym blogu. Ale od teraz zamierzam dodawać rozdziały częściej. Mam nadzieję, że wytrwam w moim postanowieniu i że ktoś jeszcze tu zagląda. Piszcie co sądzicie o rozdziale. Wiem, że nie jest idealny, ale chciałam już coś tu dodać. Nie jestem z niego aż tak bardzo zadowolona, ale cóż... Myślę, że nowy będzie w tygodniu. Więc... see you soon! :*

PS. Macie jakieś fajne blogi do czytania? Coś z wątkiem miłosnym. Jeśli tak, dajcie link. Dzięki. :)