niedziela, 25 maja 2014

Chapter fourteen.

Po kilku minutach byliśmy już pod moim domem. Otworzyłam drzwi i wprowadziłam Nialla do środka. Po zamknięciu drzwi ruszyliśmy na górę do mojej łazienki. Przyniosłam krzesło z mojego pokoju i posadziłam na nim Nialla. Pobiegłam do łazienki na parterze i przyniosłam apteczkę. Rozłożyłam ją na szafce i wyjęłam wszelkie potrzebne rzeczy. Zdjęłam z siebie sweter zostając w bluzce na ramiączka. Najpierw zajęłam się jego wargą i łukiem brwiowym. Nachyliłam się nad nim i powoli przybliżała wacik nasączony wodą utlenioną do jego twarzy.
-Uwaga, może piec. - uświadomiłam chłopaka i zaczęłam oczyszczać jego rany. Na początku syknął z bólu, ale potem już siedział cicho.
-Podoba mi się ta bluzka. - powiedział po chwili uśmiechając się od ucha do ucha. Nie wiedziałam o co mu chodzi, dopóki nie zauważyłam, że patrzy mi się w dekolt. Odsunęłam się od niego jak poparzona i podciągnęłam bluzkę zasłaniając swój biust.
-Dupek. - dodałam i ponownie zajęłam się przemywaniem jego twarzy. Lecz po chwili poczułam, jak niebieskooki kładzie dłonie na moich biodrach. Spojrzałam na niego z góry. Oczywiście na jego ustach widniał wielki uśmiech.
-Niall, uspokój się. To nie jest zabawne. - warknęłam i zdjęłam jego ręce z mojego ciała. Zaśmiał się tylko i powtórzył swój gest. - Niall! Bądź chociaż przez chwilę poważny. - poprosiłam. Posłuchał, ale wiedziałam, że ledwo powstrzymuje się od ponownego kontaktu ze mną. W ciszy przemywałam mu rany.
-Zdejmij koszulkę. - powiedziałam odsuwając się od niego.
-Janie, nie wiedziałem, że jesteś taka niegrzeczna. - zaśmiał się, na co ja zgromiłam go wzrokiem.
-Chcę sprawdzić w jakim stanie są twoje żebra. - powiedziałam zdenerwowana. Irytował mnie fakt, że podczas gdy ja martwiłam się o jego zdrowie on po prostu chciał się ze mną zabawić. Niall w końcu mnie posłuchał. Wstał z krzesła i powoli ściągał z siebie biały materiał. Widziałam, że każde poruszenie mięśniami sprawia mu ból. Pozbył się koszulki i rzucił ją na ziemię. Zachłysnęłam się powietrzem, gdy ujrzałam jego nagie ciało. Było idealne. Każdy mięsień był idealnie wyrzeźbiony. Skóra idealnie opalona. Nie wiem, jakim cudem udało mi się patrzeć na to bóstwo. Był jakimś aniołem, a mi było dane na niego patrzeć. Po chwili uderzyła mnie rzeczywistość. Jego całe żebra były posiniaczone. A co jeśli one są złamane. Niepewnie podeszłam do niego i delikatnie przejechałam opuszkami palców po jego sińcach. Poczułam jak oddech Nialla przyspiesza. Zamknął oczy, miałam wrażenie, że rozkoszuje się moim dotykiem. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Co oni mu zrobili... Nie byłam w stanie wyobrazić sobie bólu jaki musiał czuć, gdy go bili. Przed moimi oczami ciągle rozgrywała się ta cała akcja. Niall trzymany i bity, a ja stałam i nie mogłam nic zrobić. Czułam, że mogłam jakoś powstrzymać tego Arthura, ale nie miałam pojęcia,. To była moja wina, przynajmniej miałam takie wrażenie. Chciałabym cofnąć czas. Tak bardzo chciałabym, żeby Horan nie cierpiał. Odwróciłam wzrok od jego ciała, nie mogąc powstrzymać łez, które spływały po moim policzku.
-Janie... - zaczął delikatnie blondyn, wiedząc, że coś jest nie tak. Nie odezwałam się. Odsunęłam się i odwróciłam do niego plecami. Nie chciałam, żeby widział jak płaczę. Starłam dłonią kropelki cieczy z mojej twarzy i poczułam delikatny dotyk na mojej ręce. Odwrócił mnie w swoją stronę i trzymając mój podbródek podniósł go do góry. Zauważyłam jak momentalnie zmienił się wyraz jego twarzy, gdy zobaczył moje łzy.
-Jenny, proszę nie płacz... - poprosił, ale to sprawiło całkiem odwrotną reakcję. Po prostu wybuchnęłam płaczem. Niall od razu oplótł mnie swoimi ramionami. Objęłam go w talii i wtuliłam twarz w jego tors. Nie potrafiłam przestać szlochać. - Ciii... Już wszystko dobrze. Spokojnie. - mówił cicho. Lekko gładził ręką moje plecy, co jakiś czas całując mnie w głowę. Staliśmy tak dłuższą chwilę, aż w końcu trochę się uspokoiłam. W jego ramionach czułam się po prostu bezpiecznie. Na moją twarz wkradł się rumieniec, gdy dotarło do mnie jaką szopkę przed chwilą odstawiłam. Mogłam chociaż wyjść z łazienki, żeby nie musiał patrzeć na to, jak płaczę. Teraz na pewno myśli, że jestem jakimś bachorem, który nie potrafi panować nad emocjami.
-Przepraszam. - wyszeptałam, zażenowana. Horan odsunął się ode mnie, by móc spojrzeć na moją twarz. Na pewno wyglądałam okropnie. Czerwone spuchnięte oczy, rumieniec na policzkach, po prostu super...
-To ja przepraszam, nie powinno cię tam być, nie powinnaś na to patrzeć. Przepraszam... - odpowiedział tak samo cicho jak ja.Nachylił się nade mną, by złożyć na moich ustach pocałunek, jednak tego nie zrobił. Patrzyłam mu prosto w oczy, nasze twarze dzieliły milimetry. Delikatnie uniosłam się do góry, by złączyć nasze usta w pocałunku. To nie był pocałunek taki, jak nasze dwa poprzednie. Nie był tak namiętny, był delikatny, subtelny. Był taki, jakby był naszym ostatnim. Po prostu potrzebowaliśmy zapewnienia, że ciągle przy sobie jesteśmy. Potrzebowaliśmy swojej bliskości. Potrzebowaliśmy siebie nawzajem. I właśnie podczas tego pocałunku uświadomiłam sobie, że coraz bardziej nie wyobrażam sobie życia bez Nialla. Był kimś więcej, niż tylko znajomym z klasy. Ciągle go nienawidziłam, ale jednocześnie czułam coś więcej. Nie wiedziałam, jak mam to wytłumaczyć. Przerwaliśmy nasz pocałunek, ale nie oddaliliśmy swoich ciał od siebie. Ciągle byliśmy blisko. Staliśmy w ciszy i wcale nam to nie przeszkadzało.
-Jest już późno, pójdę przygotować ci łóżko. - powiedziałam po dłuższej chwili.
-Nie, wrócę do siebie. - zaprotestował blondyn odsuwając się ode mnie.
-Nie! Nie wypuszczę Cię z tego domu, zostajesz na noc. Nie chcę, żeby znowu ci się coś stało. - odpowiedziałam głośniejszym tonem i wyszłam z łazienki do mojego pokoju, żeby przygotować pościel. - Będziesz spał u mnie, ja pójdę do sypialni rodziców.
Nie słyszałam więcej sprzeciwów ze strony Horana. Stał oparty o framugę drzwi i przyglądał się, jak zmieniam pościel. Po paru minutach łóżko było gotowe. Życzyłam chłopakowi miłej nocy i biorąc ze sobą swoją "pidżamę", która składała się z wielkiej koszulki, poszłam spać do rodziców. W ogóle nie mogłam usnąć. Przez pierwsze pół godziny myślałam o Niallu. Jeszcze niedawno nie mogłam na niego patrzeć, a dzisiaj się z nim całowałam i właśnie śpi w moim łóżku w pokoju obok. To jest jakieś nienormalne... Gdy już zasnęłam ciągle śniła mi się dzisiejsza sytuacja. Co chwila budziłam się zapłakana i mokra od łez i potu. Byłam przerażona. Nie wiedziałam jak mam od siebie odpędzić ten zły sen. W głowie miałam tylko jeden pomysł. Wstałam cicho z łóżka i na palcach przeszłam do mojego pokoju. Delikatnie otworzyłam drzwi i wejrzałam do środka.
-Niall... Śpisz? - wyszeptałam.
-Nie, nie mogę usnąć. Coś się stało? - uśmiech sam wdarł mi się na usta, gdy usłyszałam jego głos. Naprawdę nie chciałam być teraz sama.
-Nie... Ja po prostu... Miałam zły sen... I... Nie chcę siedzieć tam sama...- jąkałam się. - Mogę wejść?
-To przecież twój pokój. - zaśmiał się. Powoli weszłam i wdrapałam się na łózko. Usiadłam po turecku na końcu łóżka. Światło z księżyca oświetlało lekko mój pokój. Mogłam spokojnie przyglądać się pobitej twarzy chłopaka. Nerwowo bawiłam się palcami, nie wiedząc co powiedzieć. Czułam się jak idiotka. Po co ja tu w ogóle przychodziłam...
-Co ci się śniło? - spytał Niall opierając swoją głowę na łokciu.
-Ty... znaczy się dzisiejsza sytuacja... Jak cię bili... - spuściłam, głowę czując łzy w moich oczach. Nie, nie chcę znowu płakać!
-Chodź do mnie... - wyszeptał blondyn i rozłożył swoje ramiona chcąc bym się do niego przytuliła. Bez zastanowienia położyłam się obok niego i wtuliłam się w jego nagi tors. Musiał spać w samych bokserkach. Leżeliśmy w ciszy. W jego ramionach czułam się tak spokojnie... bezpiecznie... Nigdy nie czułam czegoś takiego. Odsunęłam się lekko od niego i patrzyłam w jego oczy... Delikatnie przejechał dłonią po moim policzku, w który uderzył mnie Arthur. Ciągle mnie piekł, a jutro na pewno będę miała po nim pamiątkę.
-Uderzył cię. - wyszeptał przez zaciśnięte szczęki. Czułam jak cały się spina ze zdenerwowania.
-To nic takiego. - powiedziałam łagodnie chcąc, żeby się uspokoił.
-Zabiję go, jeśli jeszcze raz się do Ciebie zbliży. - zamknął oczy i zaczął głęboko oddychać, jakby chciał się uspokoić.
-Niall... Kto to był? - spytała w końcu. Nie odpowiadał mi chwilę. Chyba nie chciał, żebym wiedziała.
-Opowiem Ci to kiedyś... Ale nie teraz... Już jest późno, idźmy spać. - nie wiem czemu nie chciał mi powiedzieć o tym teraz, ale nie chciałam na niego naciskać. Powie mi, jak będzie tego chciał. Przekręciłam się do niego plecami i przykryłam kołdrą. Poczułam jak obejmuje moją talię swoim silnym ramieniem i przyciąga mnie do swojego torsu. Wtulił swoją twarz w moją szyję. Położyłam swoją dłoń na jego i splotłam nasze palce. Zamknęłam oczy rozkoszując się naszą bliskością.
-Niall... - wyszeptałam,
-Hmm...?
-Cieszę się, że tu jesteś. - powiedziałam i poczułam jak się uśmiecha. Złożył delikatny pocałunek na mojej skórze.
-Ja też się z tego cieszę, Janie...

Liebster Awards.

Hejka :) dostałam nominację od Charlie. Dziękuję Ci za to z całego serduszka! :) A więc biorę się za odpowiadanie na pytania ;)


1. Kiedy masz urodziny?
Urodzinki mam 24 października, więc jeszcze trochę sobie poczekam na imprezkę xd

2. Masz/ Miałaś chłopaka?
Aktualnie mam chłopaka. Jesteśmy ze sobą ponad 3 miesiące

3. Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie?
Słucham muzyki, czytam książki, biegam, gram w siatkówkę.

4. Masz rodzeństwo?
Tak, mam brata. Jest 4 lata starszy ode mnie, ale zachowuje się jak gówniarz. :D

5. Twoje największe marzenie?
Zwiedzić Londyn i mieć ścigacza. To pierwsze spełni się już za 3 tygodnie!

6. Jakiego koloru masz oczy?
Szczerze mówiąc to ciężko jest to określić. Niektórzy mówią, że niebieskie, inni, że zielone a jeszcze inni, że szare. Ale oficjalnie w dokumentach mam, że są niebieskie. ;)

7. Masz jakiegoś zwierzaka? Jakiego?
Mam psa. Ma na imię Kodi i dzisiaj ma urodziny, hahaha. :D

8. Idealny zawód?
Chyba jeszcze dla mnie takiego nie ma.

9. Jak wyglądałaby twoja wymarzona randka?
Leżenie w łóżku, oglądanie filmów i jedzenie czekolady. Czyli mój standard każdego tygodnia. xd

10. Piosenka, która chodzi w tym momencie po głowie?
COMA - Los, cebula i krokodyle łzy.
PS. Będę na ich koncercie w Mińsku Mazowieckim. Ktoś się wybiera? :D

11. Od kiedy jesteś Directioner?
Tak prawdę mówiąc... Nie jestem Directioner. Lubię chłopców, słucham ich piosenek, ale nie jestem ich jakąś wierną fanką. Kiedyś owszem byłam, ale teraz jest to po prostu zespół, który lubię. :) Chociaż ciągle uważam, że są mega seksowni *.*


Mam nadzieję, że trochę mnie poznaliście przez te pytania. Fajnie było na nie odpowiedzieć. jeszcze raz dziękuję! :*
See you soon, crazymofos :3

niedziela, 11 maja 2014

Chapter thirteen.

Serce waliło mi coraz mocniej. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Byłam przerażona i nawet świadomość tego, że Niall mnie obroni w ogóle mi nie pomagała. Wiedziałam, że ta trójka ludzi, którzy stoją przed nami zrobią nam krzywdę. Chciałam wiedzieć tylko jedno: dlaczego?
-Niall... Niall... Niall... Nie mówi się do mnie takim tonem. Mam cię nauczyć kultury? - zadrwił ten cały Arthur. Samo patrzenie na niego było dla mnie straszne. Od razu wiedziałam, że nie jest dobrym człowiekiem. Tylko czego chce od Nialla? Czy Horan mu coś zrobił? Czy między nimi coś się wydarzyło?
-Po prostu daj mi spokój. - odpowiedział blondyn.
-Tobie może i go dam. Bardziej zastanawia mnie, co to za ślicznotka za tobą. Myślisz, że chciałaby się ze mną zabawić? - zaczął podchodzić coraz bliżej nas. Chce mnie wykorzystać. Mój Boże! Chce stąd uciec. Zamknęłam oczy i ścisnęłam rękę niebieskookiego jeszcze mocniej.
-Niall, boję się. Błagam, zabierz mnie stąd... - załkałam cicho. Chłopak przysunął się jeszcze bliżej mnie, odcinając mnie od całej sytuacji. Ciągle stał do mnie plecami, tylko po to, żeby obserwować kolejne ruchy Arthura, który był coraz bliżej. Bałam się tego jego szyderczego uśmieszku. Bałam się tonu, którego używał do rozmowy z nami. Bałam się jego gangsterskiej natury. Bałam się jego całego. Błagałam Boga w myślach, żeby to wszystko okazało się tylko snem. Modliłam się, żeby wszystko skończyło się dobrze, żeby być teraz w moim domu. Nie chciałam tu być.
-Ręce przy sobie, Arthur! - warknął blondyn. W odpowiedzi otrzymaliśmy tylko głośny śmiech mężczyzny. Wskazał swoim palcem na Nialla, a jego dwóch pachołków od razu ruszyło w naszą stronę. Zaczęłam bać się coraz bardziej. Boże, zabierz mnie stąd.... Ścisnęłam rękę Horana, jeszcze mocniej. Wiedziałam, że dopływ krwi do jego dłoni jest bardzo mały przez mój nacisk, ale przez to chciałam mieć  pewność, że ciągle przy mnie jest. I nagle straciłam to poczucie bezpieczeństwa. Dwoje mężczyzn wyrwało go ode mnie. Niall rzucał się, bił ich, próbował do mnie wrócić, ale na marne. Nawet on nie miał szans na wydostanie się z uścisku tych dwóch kolesi. Złapali go mocno za ramiona i czekali na dalsze polecenia Arthura. Ten stał i się przyglądał albo mi, albo blondynowi.
-Najpierw rozprawię się z tobą, Horan. Potem zajmę się twoją dziewczyną. Jak to mówią: najlepsze zostawia się na koniec.
-Nie waż się jej tknąć. - rzucił Niall, szarpiąc się podopiecznym Arthura.
-Ja tu rządzę, rozumiesz?! - krzyknął Arthur i podchodząc do chłopaka zadał mu mocny cios w brzuch. Blondyn zawył z bólu.
-Nie! Zostaw go! - krzyknęłam i podbiegłam do gangstera. Nie mogłam patrzeć jak go bije. Nie chciałam, żeby cierpiał. Waliłam Arthura po plecach z całej siły. Chciałam, żeby w końcu dał nam spokój. - Słyszysz?! Nie bij go! - wrzeszczałam z przypływu emocji. I nagle poczułam jak dostaję mocne uderzenie w policzek. Bolało tak, że upadłam. Złapałam się za bolące miejsce. Piekło jak cholera.
-Kurwa! Odpierdol się od niej ,chuju! - krzyknął Niall. - Chcesz zrobić komuś krzywdę, to zrób ją mi! Ona nie ma z tym nic wspólnego, zjebie!
-Masz tak do mnie nie mówić! - wściekł się Arthur. - John, trzymaj dziwkę, sam się policzę z Horanem. - rozkazał i jeden z mężczyzn podszedł do mnie. Szarpnął moim ciałem i podniósł mnie na nogi. Złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił je za moimi plecami. Nie mogłam się ruszyć, zbyt mocno mnie trzymał. - A teraz, suko, patrz jak kończy się nie wykonanie moich poleceń, - uśmiechnął się i po raz kolejny walnął Nialla w brzuch. Nie mogłam na to patrzeć. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, ale to chyba jeszcze bardziej spodobało się Arthurowi. Bił blondyna raz za razem. Albo w brzuch, albo w twarz, albo w żebra. Płakałam, krzyczałam, błagałam, żeby przestał. Ale to na nic. Mówił coś do chłopka, przy każdym uderzeniu, tak jakby dawał mu lekcje i nauczkę. Nie byłam w stanie wyłapać dokładnie jego słów. W końcu po kilkunastu ciosach przestał.
-Może w końcu się nauczysz, że ze mną się nie zadziera! Masz się mnie słuchać i wykonywać moje rozkazy, jasne?! Puść go. - powiedział do swojego parobka, który od razu wykonał polecenie szefa. Niall padł na kolana. Nie miał siły utrzymać się na nogach. Arthur go po prostu zmasakrował. Widok Horana klęczącego i plującego krwią, był czymś czego nigdy nie chciałam ujrzeć. Nawet jak go nienawidziłam nie chciałam, żeby ktoś go doprowadził do takiego stanu. A co jeśli zabiłby blondyna?  Co jeśli pobiłby go na śmierć? Co ja bym wtedy zrobiła? Nie chciałam go stracić! On miał żyć, cały i zdrowy przy moim boku! I wtedy do mnie dotarło. Niall jest jakąś częścią mnie. Od niego zależy moje szczęście. Już kiedyś, jak byliśmy dziećmi, znalazł sobie dużo miejsca w moim sercu. I po tylu latach nienawiści udało mu się odnaleźć to miejsce ponownie. I znowu tam zamieszkał. Nie wiem, co bym sobie zrobiła, gdyby umarł tu, na moich oczach. Boże, błagam, niech on wyjdzie z tego cało...
Arthur podszedł do mnie. Zamknęłam oczy, nie mogąc spojrzeć na niego. Jednak on podniósł mój podbródek.
-Widzisz, do czego jestem zdolny. Pilnuj, żeby twój chłoptaś następnym razem był grzeczny, bo to samo spotka ciebie. Jeszcze się spotkamy, skarbie. - uśmiechnął się i zaczął kierować się w stronę ulicy. Gdy przechodził obok Nialla, kopnął go ostatni raz w brzuch. Wtedy John mnie puścił i szedł za swoim szefem. Bez chwili zastanowienia podbiegłam do Horana. Kucnęłam przed nim i złapałam jego twarz w dłonie. Był spuchnięty pod okiem i miał rozciętą wargę i łuk brwiowy. Nie chciałam zaglądać mu pod koszulkę, ale byłam pewna, że ma posiniaczone żebra.
-Boże, co on ci zrobił... - załkałam przerażona widokiem krzywdy, którą mu wyrządził.
-To nic takiego... - ledwo wydukał.
-Nic takiego?! Niall, on mógł cię zabić! To wszystko moja wina, powinnam go powstrzymać, przepraszam... Tak bardzo cię przepraszam... - płakałam wtulając się w niego. Zasyczał z bólu i zrozumiałam, że to mu sprawia ból.
-To nie twoja wina. - spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam smutek i ból. - Przepraszam, że musiałaś na to patrzeć. Ciebie nie powinno przy tym być...
-To teraz nieważne. Trzeba przemyć Ci rany. Jesteś w stanie iść?
-Dam radę... - powiedział i powoli podnosił się z betonu. Objęłam go ramieniem w talii i pomogłam mu iść. - Czekaj... Gdzie idziemy?
-Do mnie. Opatrzę Cię i zaopiekuję się tobą.
-A twoi rodzice?
-Nie ma ich w domu.
-Ooo... - uśmiechnął się Horan.
-Czyli nawet po tym, co ci przed chwilą zrobił ten Arthur, masz brudne myśli? - zaśmiałam się lekko.
-Na to zawsze jest pora. - spojrzał na mnie. Po chwili jego mina spoważniała. - Przepraszam.
-W porządku. Teraz najważniejsze jest to, żebyś poczuł się lepiej.
-Przy tobie zawsze czuje się dobrze. - powiedział, a moje policzki zrobiły się całe czerwone. Nie chcąc, żeby to zauważył, spuściłam głowę w dół. - I tak wiem, że się czerwienisz. - zaśmiał się. Jest zwykłym draniem. Draniem, w którym zakochuję się coraz bardziej każdego dnia.


Podoba się rozdział? Podoba się nowy wygląd bloga? Muszę się uczyć na historię, a zamiast tego trochę się pobawiłam z grafiką ;) Rozdział szybciej, bo miałam już napisany i chciałam Wam zrobić niespodziankę. Kolejny jest napisany tylko po części, ale  teraz postaram się dodawać rozdziały częściej :) Kocham Was! Do zobaczenia niedługo! ;*

PS. Dziękuję bardzo za ponad 4 tyś. wyświetleń! ♥

wtorek, 6 maja 2014

Chapter twelve.

*Perspektywa Jenny*
Dzień mijał mi tak jak zawsze. Wstałam rano, przygotowałam się i poszłam do pracy. Rano jak zwykle nie było klientów, ruch zwiększył się dopiero po południu. Realizowałam właśnie zamówienie dla jednego z klientów, gdy usłyszałam dzwonek informujący o przybyciu nowego gościa. Mimowolnie spojrzałam w stronę drzwi i od razu tego pożałowałam. Z daleka mogę poznać ten niebieski odcień jego tęczówek. Na jego usta wtargnął ten uwodzicielski uśmiech, gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie chcąc, by zobaczył jak moje policzki nabierają koloru purpury, odwróciłam głowę. Nie wierzyłam, że on tu był. Czego on w ogóle ode mnie chciał? Minął tydzień od naszego spotkania. Przez cały tydzień nie dawał żadnych oznak życia. Myślałam, że dał sobie już spokój. A może on przyszedł na zwykłą kawę, tylko ja wyobrażam sobie, że zrobił to dla mnie? Nie dowiem się, póki go o to nie zapytam. Nie wiem, czy mam ochotę z nim rozmawiać. Coś mnie od niego odpycha i przyciąga jednocześnie. I nie mam bladego pojęcia jak to rozwiązać. Skończyłam robić Cafe latte dla mojego klienta i odebrałam od niego zapłatę. Zerknęłam w stronę blondyna. Zdążył już zająć jeden ze stolików przy oknie. Nie mając innego wyboru, tylko wypełnienie swoich obowiązków, wzięłam z lady notatnik i ołówek i podeszłam do Horana. Czułam, jak ciśnienie w moich żyłach wzrasta z każdym krokiem bliżej Niego. Ręce trzęsły mi się z nerwów. Jezu, Jenny co z tobą?! W końcu dotarłam to stolika, przy którym siedział.
-Witam w London's Cafe. W czym mogę pomóc? - zapytałam najbardziej poważnym i formalnym tonem jaki tylko mogłam z siebie wykrzesać. Mimo to Niall i tak wyczuł moje zdenerwowanie, bo na jego ustach zagościł wielki uśmiech. Niech go szlag! Staram się być poważna i spokojna, ale przez ten jeden uśmiech moje nogi same się uginają.
-Cześć, Janie. O której kończysz pracę? - spytał zadowolony. Z czego on się tak kurczę cieszy?!
-Ta informacja nie jest Ci chyba potrzebna do złożenia zamówienia.
-Ale jest mi potrzebna do zabrania Cię na spacer. Co ty na to? - w jego głosie wyczułam nutkę nadziei.
-Słucham? Niall, nie odzywałeś się przez cały tydzień po tym jak się całowaliśmy. A teraz przychodzisz i myślisz, że od razu wskoczę ci w ramiona? Chyba trochę się przeliczyłeś.
-Miałem ważne sprawy do załatwienia. - w końcu przestał się głupkowato uśmiechać i spoważniał.
-To teraz ja mam poważne sprawy do załatwienia. - powiedziałam i odeszłam od jego stolika. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Cieszyłam się, że w końcu go zobaczyłam, ale niech nie myśli, że od razu rzucę wszystko dla niego. Weszłam na zaplecze. Usiadłam na jednym z krzeseł i próbowałam uspokoić swój szybki oddech. Serce ciągle waliło mi jak szalone. Dlaczego tak reaguję na niego? Czy naprawdę coś do niego czuje? Na to wygląda... Ale jak mogę kochać się w takim dupku? Muszę wszystko sobie przemyśleć i najlepiej chyba będzie jak po prostu o nim zapomnę. Siedziałam w pomieszczeniu jeszcze kilka dobrych minut i wróciłam z powrotem na salę. Zauważyłam, że Nialla już nie była. Odetchnęłam z ulgą. Stanęłam za ladą i zauważyłam, że ktoś napisał coś w moim notatniku.
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Co oznacza to, że się go nie pozbędę? Czy on naprawdę nie może zrozumieć tego, że ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego. To znaczy... Nie chcę mieć nic wspólnego z tym złym Niallem. Może gdyby się zmienił to potrafiłabym mieć z nim normalne relacje. Boże, ile ja bym dała, żeby wrócił mój stary, dobry Horan. Jednak teraz jest w nim coś takiego, co mnie do niego ciągnie. Moje życie jest po prostu nudne. A wiem, że gdyby coś łączyło mnie z Niallem to zmieniłoby się o 180*. Może przyciąga mnie jego zła natura, możliwość ryzyka i bezpieczeństwa przy jego boku. Bo wiem, że nawet jakby działo się coś strasznego to on by mnie obronił. Tak jak na mojej pierwszej imprezie. Zabrał mnie i uchronił przed policją. A wtedy przecież nawet się do mnie nie odzywał, tylko mnie obrażał i wyśmiewał. Teraz jest inaczej, zaprasza mnie na spacer, nawet mnie przeprosił. Stary Horan na pewno nie zniżyłby się do takiego poziomu i by mnie nie przeprosił. W życiu nie pomyślałabym, że Niall się zmieni! Ale teraz już wiem, że staje się lepszym człowiekiem. W końcu tu dzisiaj przyszedł, nie? I zaprosił mnie na spacer. A to już coś musi znaczyć. W moim sercu zapalił się promyk nadziei. Może jednak warto dać zaprosić się na ten spacer?
Zmiana minęła mi bardzo szybko. Niestety dzisiaj musiałam wyjść z kawiarni ostatnia. Posprzątałam po ostatnim kliencie i zaczęłam się sama zbierać. Czekała mnie samotna podróż i pierwsza samotna noc w domu. Tak, moi rodzice w końcu wyjechali. Będę musiała sama zajmować się całym domem przez dwa tygodnie. W sumie może to i lepiej, że wyjechali. Pokażę im, że potrafię żyć samodzielnie i odpowiedzialnie. Wzięłam z lady klucze i zamykając wszystkie drzwi wyszłam tylnym wyjściem. Po włączeniu alarmu zaczęłam kierować się w stronę domu. Było ciemno i ponuro. Nie lubiłam wychodzić ostatnia, bo zawsze bałam się, że coś mi się stanie. Dotarłam już prawie do chodnika, gdy ktoś pociągnął mnie za rękę i przyparł do ściany. Byłam przerażona dopóki pod lekkim promieniem światła z latarni dojrzałam te niebieskie tęczówki.
-Cholera, Niall! Przestraszyłeś mnie! Chcesz, żebym padła na zawał?! - zaczęłam na niego wrzeszczeć, bo poziom mojej adrenaliny osiągnął właśnie maximum. Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to sprawiło, że jeszcze bardziej naparł na mnie swoim ciałem, blokując drogę mojej ucieczki. 
-Uwierz mi, że tego chciałbym uniknąć. - uśmiechnął się i pogładził swoją dłonią mój policzek. Poczułam ten przyjemny dreszcz, który przeszedł całe moje ciało. 
-Co ty tu robisz w ogóle?
-Musiałem znaleźć jakiś sposób, żeby się z tobą spotkać, a skoro nie chciałaś się zgodzić to muszę zmusić się siłą. - zaśmiał się. Widok jego uśmiechu sprawił, że moje kąciki ust też uniosły się lekko ku górze. - Ale może teraz dasz się skusić, hmm? 
-Dobra, ale tylko dlatego, że boję się iść sama. - odpowiedziałam po chwili. Chciałam już iść, ale blondyn ciągle się ode mnie nie odsunął. Palcem podniósł mój podbródek tak, żebym mogła patrzeć mu prosto w oczy. Powoli zaczął się do mnie przybliżać. Wiedziałam, co chce zrobić ale wcale nie chciałam, żeby przestał. Po prostu pragnęłam tego pocałunku. I było tak jak ze pierwszym razem - wspaniale. Nie potrafię opisać, co wtedy czułam, ale wiem, że nie chciałam tego przerywać, jednak stało się to przez osoby trzecie.
-Brawo, Niall, brawo! - jakiś mężczyzna zaczął klaskać gdzieś za plecami Horana. Od razu odsunęliśmy się od siebie. Blondyn odwrócił się do naszego "gościa", a całe jego ciało momentalnie się spięło. Przysunął się bliżej mnie. Miałam wrażenie, że próbuje mnie zasłonić. - Ładnie tak po nocach całować się z jakąś dziewczyną w ślepej uliczce? Nieźle trafiłeś. Ładna ta twoja dziewczynka. - zaśmiał się mężczyzna. Przerażona złapałam Nialla za rękę. Wtedy zobaczyłam jak dwóch innych mężczyzn stoi za nim. 
-Odpierdol się, Arthur. - warknął Niall. Nie wiem kim był ten Arthur, ale czułam, że będziemy mieli przez niego kłopoty.


Przepraszam, że tak długo czekaliście. W ramach rekompensaty macie dłuższy rozdział. ;) Nie wiem kiedy następny, postaram się dodać go wcześniej niż ten. Przepraszam za błędy, poprawię jutro. Dziękuję za miłe komentarze. Kocham Was ♥