niedziela, 11 maja 2014

Chapter thirteen.

Serce waliło mi coraz mocniej. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Byłam przerażona i nawet świadomość tego, że Niall mnie obroni w ogóle mi nie pomagała. Wiedziałam, że ta trójka ludzi, którzy stoją przed nami zrobią nam krzywdę. Chciałam wiedzieć tylko jedno: dlaczego?
-Niall... Niall... Niall... Nie mówi się do mnie takim tonem. Mam cię nauczyć kultury? - zadrwił ten cały Arthur. Samo patrzenie na niego było dla mnie straszne. Od razu wiedziałam, że nie jest dobrym człowiekiem. Tylko czego chce od Nialla? Czy Horan mu coś zrobił? Czy między nimi coś się wydarzyło?
-Po prostu daj mi spokój. - odpowiedział blondyn.
-Tobie może i go dam. Bardziej zastanawia mnie, co to za ślicznotka za tobą. Myślisz, że chciałaby się ze mną zabawić? - zaczął podchodzić coraz bliżej nas. Chce mnie wykorzystać. Mój Boże! Chce stąd uciec. Zamknęłam oczy i ścisnęłam rękę niebieskookiego jeszcze mocniej.
-Niall, boję się. Błagam, zabierz mnie stąd... - załkałam cicho. Chłopak przysunął się jeszcze bliżej mnie, odcinając mnie od całej sytuacji. Ciągle stał do mnie plecami, tylko po to, żeby obserwować kolejne ruchy Arthura, który był coraz bliżej. Bałam się tego jego szyderczego uśmieszku. Bałam się tonu, którego używał do rozmowy z nami. Bałam się jego gangsterskiej natury. Bałam się jego całego. Błagałam Boga w myślach, żeby to wszystko okazało się tylko snem. Modliłam się, żeby wszystko skończyło się dobrze, żeby być teraz w moim domu. Nie chciałam tu być.
-Ręce przy sobie, Arthur! - warknął blondyn. W odpowiedzi otrzymaliśmy tylko głośny śmiech mężczyzny. Wskazał swoim palcem na Nialla, a jego dwóch pachołków od razu ruszyło w naszą stronę. Zaczęłam bać się coraz bardziej. Boże, zabierz mnie stąd.... Ścisnęłam rękę Horana, jeszcze mocniej. Wiedziałam, że dopływ krwi do jego dłoni jest bardzo mały przez mój nacisk, ale przez to chciałam mieć  pewność, że ciągle przy mnie jest. I nagle straciłam to poczucie bezpieczeństwa. Dwoje mężczyzn wyrwało go ode mnie. Niall rzucał się, bił ich, próbował do mnie wrócić, ale na marne. Nawet on nie miał szans na wydostanie się z uścisku tych dwóch kolesi. Złapali go mocno za ramiona i czekali na dalsze polecenia Arthura. Ten stał i się przyglądał albo mi, albo blondynowi.
-Najpierw rozprawię się z tobą, Horan. Potem zajmę się twoją dziewczyną. Jak to mówią: najlepsze zostawia się na koniec.
-Nie waż się jej tknąć. - rzucił Niall, szarpiąc się podopiecznym Arthura.
-Ja tu rządzę, rozumiesz?! - krzyknął Arthur i podchodząc do chłopaka zadał mu mocny cios w brzuch. Blondyn zawył z bólu.
-Nie! Zostaw go! - krzyknęłam i podbiegłam do gangstera. Nie mogłam patrzeć jak go bije. Nie chciałam, żeby cierpiał. Waliłam Arthura po plecach z całej siły. Chciałam, żeby w końcu dał nam spokój. - Słyszysz?! Nie bij go! - wrzeszczałam z przypływu emocji. I nagle poczułam jak dostaję mocne uderzenie w policzek. Bolało tak, że upadłam. Złapałam się za bolące miejsce. Piekło jak cholera.
-Kurwa! Odpierdol się od niej ,chuju! - krzyknął Niall. - Chcesz zrobić komuś krzywdę, to zrób ją mi! Ona nie ma z tym nic wspólnego, zjebie!
-Masz tak do mnie nie mówić! - wściekł się Arthur. - John, trzymaj dziwkę, sam się policzę z Horanem. - rozkazał i jeden z mężczyzn podszedł do mnie. Szarpnął moim ciałem i podniósł mnie na nogi. Złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił je za moimi plecami. Nie mogłam się ruszyć, zbyt mocno mnie trzymał. - A teraz, suko, patrz jak kończy się nie wykonanie moich poleceń, - uśmiechnął się i po raz kolejny walnął Nialla w brzuch. Nie mogłam na to patrzeć. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, ale to chyba jeszcze bardziej spodobało się Arthurowi. Bił blondyna raz za razem. Albo w brzuch, albo w twarz, albo w żebra. Płakałam, krzyczałam, błagałam, żeby przestał. Ale to na nic. Mówił coś do chłopka, przy każdym uderzeniu, tak jakby dawał mu lekcje i nauczkę. Nie byłam w stanie wyłapać dokładnie jego słów. W końcu po kilkunastu ciosach przestał.
-Może w końcu się nauczysz, że ze mną się nie zadziera! Masz się mnie słuchać i wykonywać moje rozkazy, jasne?! Puść go. - powiedział do swojego parobka, który od razu wykonał polecenie szefa. Niall padł na kolana. Nie miał siły utrzymać się na nogach. Arthur go po prostu zmasakrował. Widok Horana klęczącego i plującego krwią, był czymś czego nigdy nie chciałam ujrzeć. Nawet jak go nienawidziłam nie chciałam, żeby ktoś go doprowadził do takiego stanu. A co jeśli zabiłby blondyna?  Co jeśli pobiłby go na śmierć? Co ja bym wtedy zrobiła? Nie chciałam go stracić! On miał żyć, cały i zdrowy przy moim boku! I wtedy do mnie dotarło. Niall jest jakąś częścią mnie. Od niego zależy moje szczęście. Już kiedyś, jak byliśmy dziećmi, znalazł sobie dużo miejsca w moim sercu. I po tylu latach nienawiści udało mu się odnaleźć to miejsce ponownie. I znowu tam zamieszkał. Nie wiem, co bym sobie zrobiła, gdyby umarł tu, na moich oczach. Boże, błagam, niech on wyjdzie z tego cało...
Arthur podszedł do mnie. Zamknęłam oczy, nie mogąc spojrzeć na niego. Jednak on podniósł mój podbródek.
-Widzisz, do czego jestem zdolny. Pilnuj, żeby twój chłoptaś następnym razem był grzeczny, bo to samo spotka ciebie. Jeszcze się spotkamy, skarbie. - uśmiechnął się i zaczął kierować się w stronę ulicy. Gdy przechodził obok Nialla, kopnął go ostatni raz w brzuch. Wtedy John mnie puścił i szedł za swoim szefem. Bez chwili zastanowienia podbiegłam do Horana. Kucnęłam przed nim i złapałam jego twarz w dłonie. Był spuchnięty pod okiem i miał rozciętą wargę i łuk brwiowy. Nie chciałam zaglądać mu pod koszulkę, ale byłam pewna, że ma posiniaczone żebra.
-Boże, co on ci zrobił... - załkałam przerażona widokiem krzywdy, którą mu wyrządził.
-To nic takiego... - ledwo wydukał.
-Nic takiego?! Niall, on mógł cię zabić! To wszystko moja wina, powinnam go powstrzymać, przepraszam... Tak bardzo cię przepraszam... - płakałam wtulając się w niego. Zasyczał z bólu i zrozumiałam, że to mu sprawia ból.
-To nie twoja wina. - spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam smutek i ból. - Przepraszam, że musiałaś na to patrzeć. Ciebie nie powinno przy tym być...
-To teraz nieważne. Trzeba przemyć Ci rany. Jesteś w stanie iść?
-Dam radę... - powiedział i powoli podnosił się z betonu. Objęłam go ramieniem w talii i pomogłam mu iść. - Czekaj... Gdzie idziemy?
-Do mnie. Opatrzę Cię i zaopiekuję się tobą.
-A twoi rodzice?
-Nie ma ich w domu.
-Ooo... - uśmiechnął się Horan.
-Czyli nawet po tym, co ci przed chwilą zrobił ten Arthur, masz brudne myśli? - zaśmiałam się lekko.
-Na to zawsze jest pora. - spojrzał na mnie. Po chwili jego mina spoważniała. - Przepraszam.
-W porządku. Teraz najważniejsze jest to, żebyś poczuł się lepiej.
-Przy tobie zawsze czuje się dobrze. - powiedział, a moje policzki zrobiły się całe czerwone. Nie chcąc, żeby to zauważył, spuściłam głowę w dół. - I tak wiem, że się czerwienisz. - zaśmiał się. Jest zwykłym draniem. Draniem, w którym zakochuję się coraz bardziej każdego dnia.


Podoba się rozdział? Podoba się nowy wygląd bloga? Muszę się uczyć na historię, a zamiast tego trochę się pobawiłam z grafiką ;) Rozdział szybciej, bo miałam już napisany i chciałam Wam zrobić niespodziankę. Kolejny jest napisany tylko po części, ale  teraz postaram się dodawać rozdziały częściej :) Kocham Was! Do zobaczenia niedługo! ;*

PS. Dziękuję bardzo za ponad 4 tyś. wyświetleń! ♥

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Aż miałam ciarki... brr!
    Wygląd też jest super ;) Życzę weny i proszę o nexta, byle szybko!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To można czytać i czytać :D

    uwielbiam tego bloga ♥

    Całuje Ania ♥♥
    Czekam nn ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na następny ❤😊

    OdpowiedzUsuń
  4. TO JEST SUPEEER ;*;*;*;*;*;* Koffam i vzekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuuu.. Czekam na następne !!
    ubustwiam ! :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dostałaś nominację do Liebster Award :*
    http://crazzy-mofos.blogspot.com/2014/05/liebster-awards-2.html
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakochuję się w twoim przecudownym opowiadaniu! Najlepsze eveer!
    Mam nadzieję, że się odwdzięczysz komentarzem :)
    Pozdrawiam
    ~Mint Candy


    girl-in-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń