wtorek, 6 maja 2014

Chapter twelve.

*Perspektywa Jenny*
Dzień mijał mi tak jak zawsze. Wstałam rano, przygotowałam się i poszłam do pracy. Rano jak zwykle nie było klientów, ruch zwiększył się dopiero po południu. Realizowałam właśnie zamówienie dla jednego z klientów, gdy usłyszałam dzwonek informujący o przybyciu nowego gościa. Mimowolnie spojrzałam w stronę drzwi i od razu tego pożałowałam. Z daleka mogę poznać ten niebieski odcień jego tęczówek. Na jego usta wtargnął ten uwodzicielski uśmiech, gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie chcąc, by zobaczył jak moje policzki nabierają koloru purpury, odwróciłam głowę. Nie wierzyłam, że on tu był. Czego on w ogóle ode mnie chciał? Minął tydzień od naszego spotkania. Przez cały tydzień nie dawał żadnych oznak życia. Myślałam, że dał sobie już spokój. A może on przyszedł na zwykłą kawę, tylko ja wyobrażam sobie, że zrobił to dla mnie? Nie dowiem się, póki go o to nie zapytam. Nie wiem, czy mam ochotę z nim rozmawiać. Coś mnie od niego odpycha i przyciąga jednocześnie. I nie mam bladego pojęcia jak to rozwiązać. Skończyłam robić Cafe latte dla mojego klienta i odebrałam od niego zapłatę. Zerknęłam w stronę blondyna. Zdążył już zająć jeden ze stolików przy oknie. Nie mając innego wyboru, tylko wypełnienie swoich obowiązków, wzięłam z lady notatnik i ołówek i podeszłam do Horana. Czułam, jak ciśnienie w moich żyłach wzrasta z każdym krokiem bliżej Niego. Ręce trzęsły mi się z nerwów. Jezu, Jenny co z tobą?! W końcu dotarłam to stolika, przy którym siedział.
-Witam w London's Cafe. W czym mogę pomóc? - zapytałam najbardziej poważnym i formalnym tonem jaki tylko mogłam z siebie wykrzesać. Mimo to Niall i tak wyczuł moje zdenerwowanie, bo na jego ustach zagościł wielki uśmiech. Niech go szlag! Staram się być poważna i spokojna, ale przez ten jeden uśmiech moje nogi same się uginają.
-Cześć, Janie. O której kończysz pracę? - spytał zadowolony. Z czego on się tak kurczę cieszy?!
-Ta informacja nie jest Ci chyba potrzebna do złożenia zamówienia.
-Ale jest mi potrzebna do zabrania Cię na spacer. Co ty na to? - w jego głosie wyczułam nutkę nadziei.
-Słucham? Niall, nie odzywałeś się przez cały tydzień po tym jak się całowaliśmy. A teraz przychodzisz i myślisz, że od razu wskoczę ci w ramiona? Chyba trochę się przeliczyłeś.
-Miałem ważne sprawy do załatwienia. - w końcu przestał się głupkowato uśmiechać i spoważniał.
-To teraz ja mam poważne sprawy do załatwienia. - powiedziałam i odeszłam od jego stolika. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Cieszyłam się, że w końcu go zobaczyłam, ale niech nie myśli, że od razu rzucę wszystko dla niego. Weszłam na zaplecze. Usiadłam na jednym z krzeseł i próbowałam uspokoić swój szybki oddech. Serce ciągle waliło mi jak szalone. Dlaczego tak reaguję na niego? Czy naprawdę coś do niego czuje? Na to wygląda... Ale jak mogę kochać się w takim dupku? Muszę wszystko sobie przemyśleć i najlepiej chyba będzie jak po prostu o nim zapomnę. Siedziałam w pomieszczeniu jeszcze kilka dobrych minut i wróciłam z powrotem na salę. Zauważyłam, że Nialla już nie była. Odetchnęłam z ulgą. Stanęłam za ladą i zauważyłam, że ktoś napisał coś w moim notatniku.
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Co oznacza to, że się go nie pozbędę? Czy on naprawdę nie może zrozumieć tego, że ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego. To znaczy... Nie chcę mieć nic wspólnego z tym złym Niallem. Może gdyby się zmienił to potrafiłabym mieć z nim normalne relacje. Boże, ile ja bym dała, żeby wrócił mój stary, dobry Horan. Jednak teraz jest w nim coś takiego, co mnie do niego ciągnie. Moje życie jest po prostu nudne. A wiem, że gdyby coś łączyło mnie z Niallem to zmieniłoby się o 180*. Może przyciąga mnie jego zła natura, możliwość ryzyka i bezpieczeństwa przy jego boku. Bo wiem, że nawet jakby działo się coś strasznego to on by mnie obronił. Tak jak na mojej pierwszej imprezie. Zabrał mnie i uchronił przed policją. A wtedy przecież nawet się do mnie nie odzywał, tylko mnie obrażał i wyśmiewał. Teraz jest inaczej, zaprasza mnie na spacer, nawet mnie przeprosił. Stary Horan na pewno nie zniżyłby się do takiego poziomu i by mnie nie przeprosił. W życiu nie pomyślałabym, że Niall się zmieni! Ale teraz już wiem, że staje się lepszym człowiekiem. W końcu tu dzisiaj przyszedł, nie? I zaprosił mnie na spacer. A to już coś musi znaczyć. W moim sercu zapalił się promyk nadziei. Może jednak warto dać zaprosić się na ten spacer?
Zmiana minęła mi bardzo szybko. Niestety dzisiaj musiałam wyjść z kawiarni ostatnia. Posprzątałam po ostatnim kliencie i zaczęłam się sama zbierać. Czekała mnie samotna podróż i pierwsza samotna noc w domu. Tak, moi rodzice w końcu wyjechali. Będę musiała sama zajmować się całym domem przez dwa tygodnie. W sumie może to i lepiej, że wyjechali. Pokażę im, że potrafię żyć samodzielnie i odpowiedzialnie. Wzięłam z lady klucze i zamykając wszystkie drzwi wyszłam tylnym wyjściem. Po włączeniu alarmu zaczęłam kierować się w stronę domu. Było ciemno i ponuro. Nie lubiłam wychodzić ostatnia, bo zawsze bałam się, że coś mi się stanie. Dotarłam już prawie do chodnika, gdy ktoś pociągnął mnie za rękę i przyparł do ściany. Byłam przerażona dopóki pod lekkim promieniem światła z latarni dojrzałam te niebieskie tęczówki.
-Cholera, Niall! Przestraszyłeś mnie! Chcesz, żebym padła na zawał?! - zaczęłam na niego wrzeszczeć, bo poziom mojej adrenaliny osiągnął właśnie maximum. Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to sprawiło, że jeszcze bardziej naparł na mnie swoim ciałem, blokując drogę mojej ucieczki. 
-Uwierz mi, że tego chciałbym uniknąć. - uśmiechnął się i pogładził swoją dłonią mój policzek. Poczułam ten przyjemny dreszcz, który przeszedł całe moje ciało. 
-Co ty tu robisz w ogóle?
-Musiałem znaleźć jakiś sposób, żeby się z tobą spotkać, a skoro nie chciałaś się zgodzić to muszę zmusić się siłą. - zaśmiał się. Widok jego uśmiechu sprawił, że moje kąciki ust też uniosły się lekko ku górze. - Ale może teraz dasz się skusić, hmm? 
-Dobra, ale tylko dlatego, że boję się iść sama. - odpowiedziałam po chwili. Chciałam już iść, ale blondyn ciągle się ode mnie nie odsunął. Palcem podniósł mój podbródek tak, żebym mogła patrzeć mu prosto w oczy. Powoli zaczął się do mnie przybliżać. Wiedziałam, co chce zrobić ale wcale nie chciałam, żeby przestał. Po prostu pragnęłam tego pocałunku. I było tak jak ze pierwszym razem - wspaniale. Nie potrafię opisać, co wtedy czułam, ale wiem, że nie chciałam tego przerywać, jednak stało się to przez osoby trzecie.
-Brawo, Niall, brawo! - jakiś mężczyzna zaczął klaskać gdzieś za plecami Horana. Od razu odsunęliśmy się od siebie. Blondyn odwrócił się do naszego "gościa", a całe jego ciało momentalnie się spięło. Przysunął się bliżej mnie. Miałam wrażenie, że próbuje mnie zasłonić. - Ładnie tak po nocach całować się z jakąś dziewczyną w ślepej uliczce? Nieźle trafiłeś. Ładna ta twoja dziewczynka. - zaśmiał się mężczyzna. Przerażona złapałam Nialla za rękę. Wtedy zobaczyłam jak dwóch innych mężczyzn stoi za nim. 
-Odpierdol się, Arthur. - warknął Niall. Nie wiem kim był ten Arthur, ale czułam, że będziemy mieli przez niego kłopoty.


Przepraszam, że tak długo czekaliście. W ramach rekompensaty macie dłuższy rozdział. ;) Nie wiem kiedy następny, postaram się dodać go wcześniej niż ten. Przepraszam za błędy, poprawię jutro. Dziękuję za miłe komentarze. Kocham Was ♥

6 komentarzy:

  1. Rozdział bombowy! Ale skończyłaś w nieodpowiednim momencie..! Czekam na next, oby szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na następny :) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super , świetny No po prostu MEA , Cudowny :D . Pozdrawiam i życzę weny . Zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały :)
    czekam nn :D
    Całuje Ola :*

    ZAPRASZAM DO SIEBIE : borntobedifferentfromthem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAAAAAA! DFJLEKFHJKEFHKJ

    CUDO!


    girl-in-1d.blogspot.com


    ~Mint Candy

    OdpowiedzUsuń