piątek, 25 lipca 2014

Chapter nighteen.

Jechaliśmy samochodem. Wracaliśmy do domu w ciszy, która dla mnie była coraz bardziej uciążliwa. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Wiedziałam, że Niall jest wkurzony. Nie odezwał się do mnie odkąd powiedziałam mu, co myślę. Nie moja wina, że nie podjęłam decyzji. Dał mi za mało czasu, żeby to przemyśleć. Wiem, że już chce być ze mną. Ale ja ciągle nie mogę pozbyć się myśli, że on chce mnie wykorzystać. Widzę, że się stara, ale nie jestem do końca pewna jego zamiarów. Boże, gdyby to było takie proste, już wczoraj bym się zgodziła. Ale to oczywiste, że Horan nie zmieni się w tak krótkim czasie w miłego, kochającego chłopaka. Minie trochę czasu, jak pozbędzie się jego porywczego charakteru. Pokazał dzisiaj na co go stać. Jest zdenerwowany i się nie odzywa. Przez jedno głupie pytanie zepsuł nasz cały wieczór. Naprawdę, chciałbym być już w domu. Spojrzałam na chłopaka. Miał zaciśniętą szczękę i wzrok wbity w asfalt. Nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy. Był taki idealny. Miałam wrażenie, że jest najprzystojniejszym facetem na świecie. Przynajmniej ja tak uważałam. Ciągle się zastanawiam, co go skłoniło do zainteresowania się mną. No bo bądźmy szczerzy, nie ma we mnie nic, co mogło mu się spodobać. A może jemu naprawdę chodzi tylko o jedno noc. Nie, nie mogę tak myśleć. Wczoraj mówił, że mu na mnie zależy, a dzisiaj zabrał mnie nad morze. Coś musi w tym być. Jakby chciał mnie wykorzystać to upiłby mnie na jakiejś imprezie. Więc musi coś do mnie czuć. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Chyba już wiem co mu powiem. Na razie się jednak wstrzymam z odpowiedzią. Zobaczę jakie będą jego kolejne reakcje. W końcu mogę go przecież trzymać trochę w niepewności, nie?

Na dworze było już ciemno, gdy zajechaliśmy pod podjazd do mojego domu. Tak jak podejrzewałam, nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Cisze przerywała jedynie cicha muzyka płynąca z samochodowego radia. Niall zatrzymał samochód. Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować. Wyjść bez słowa, czy może jednak coś powiedzieć? Postawiłam na to drugie.
-Niall, dziękuję za to, że mnie tam zabrałeś. Było naprawdę fajnie. - powiedziałam i czekałam na jakąkolwiek reakcję z jego strony, jednak nic nie usłyszałam. - Nie złość się na mnie, proszę. - wyszeptałam. Nie chciałam, żeby mnie ignorował cały czas. Z resztą irytuje mnie fakt, że mówię do niego jak do ściany! Mógłby chociaż kiwnąć głową, potwierdzając to, że mnie słucha. Lecz on był uparty i ciągle gapił się w tą przednią szybę. Taaak, sposób ułożenia kostki na chodniku jest o wiele bardziej ciekawszy niż to, co mówię. Nie miałam zamiaru siedzieć tam i czekać na chociaż jedne słowo, które pewnie i tak nie wypłynie z jego ust, dlatego postanowiłam wyjść. Powiedziałam tylko krótkie "cześć" i wyszłam.
-Czekaj! - krzyknął blondyn i wyszedł za mną z samochodu. Zatrzymałam się, a ten powoli do mnie podszedł. - Przepraszam... - wyszeptał stojąc na przeciwko mnie i patrząc się w moje oczy. Zatonęłam w błękicie jego tęczówek. jego oczy są takie piękne... Z transu, w którym byłam, wyrwał mnie jego lekko ochrypnięty głos. - Byłem wkurzony i musiałem przemyśleć to i owo. Nie powinienem cię olewać.
-Niall, zrozum. Nie potrafię tak po prostu powiedzieć: tak, zacznijmy od nowa, będziemy szczęśliwi! Nie po tych czterech latach. To był ciężki okres dla mnie, dla nas. To co wtedy było między nami... Nie potrafię tak po prostu o tym zapomnieć. Zbyt wiele razy mnie wtedy skrzywdziłeś. Ale mimo to, staram ci się od nowa zaufać. Potrzeba jeszcze czasu, ale wiem ze to się uda. - uśmiechnęłam się lekko. Chyba dodałam tym trochę otuchy i spokoju Horanowi.
-Dobrze, rozumiem. Dzięki za dzisiaj. - uśmiechnął się delikatnie.
-Ja też dziękuję. - powiedziałam i nastał ten dziwny moment, w którym nie wiesz co zrobić. Odejść? Podać rękę? Pocałować? Za nic w świecie nie wiedziałam, jak mam się zachować. Gdyby sprawy podczas powrotu wyglądałyby inaczej, na pewno bym go pocałowała. Ale teraz? Oczywiście, że mam ochotę poczuć na sobie jego usta, ale czy to ja powinnam wykonać pierwszy krok w tej sprawie. Na szczęście chłopak, podjął decyzję za mnie. Podszedł jeszcze bliżej. Złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował. To był chyba najpiękniejszy pocałunek. Był taki delikatny, jakby bał się, że zrobi mi nim krzywdę, ale jednocześnie taki namiętny. I jak zwykle w takich chwilach czułam się jakbym była w niebie...



Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Rozdział krótki, do dupy, dodany za późno. Wybaczcie, ale w tym tygodniu nie miałam w ogóle czasu. Ale obiecuję, że od przyszłego tygodnia postaram się to zmienić. Może w weekend napisze kilka rozdziałów do przodu, żeby dodawać je regularnie. Dzisiaj dodałam to tylko dlatego, że nie chciałam, abyście dłużej czekali. Jeszcze raz PRZEPRASZAM!

5 komentarzy:

  1. Jedno słowo wystarczy: zajebiste!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny,bardzo mi się podoba,ale rzeczywiście dość krótki. :)
    Mam nadzieję,że następny bedzie dłuższy i będzie szybciej.Weny,weny i jeszcze raz weny! ;3
    Zapraszam do siebie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze raz powiesz o rozdziale, że jest do d..y to Cię znajdę i uduszę!!! Krótki, ale cudowny... Wprowadzający niepewność... Bo nie wiem czy Jane będzie z Niall'em czy jeszcze go trochę pomęczy... ;) Chciałabym znać odpowiedź jak najprędzej, ale wiem jak to jest i z czasem i z weną więc nie naciskam tylko spokojnie czekam... Zapraszam do siebie, żeby nadrobić zaległości... <3
    Pozdrawiam i życzę weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie liczy się ilość, tylko jakość. A jakość jest perfekcyjna. Nie sztuką jest napisać mniej, sztuką jest nawet taką ilością zachwycić, wprowadzić niepewność, sprawić że chce się więcej i więcej. Tobie się to udało, za co Cię podziwiam. Życzę dużo inwencji twórczej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. WoW naprawde swietny *.* Znalazlam tw bloga przypadkiem i serio nie zaluje :) Weny zycze i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń