poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Chapter twenty-one.

Podeszłam bliżej nie wierząc w to, co widzę. Byliśmy na dachu budynku. Dookoła była ciemność, oprócz stolika, przy którym postawione były lampy. Na nim ustawione były talerze i kieliszki. Szłam dalej zbliżając się do krawędzi dachu. Spojrzałam w dół i jedyne co widziałam to zatłoczone jak zwykle o tej porze ulice miasta. Londyn nocą jest piękny nawet z ziemi, ale widzieć go z wysokości jest dopiero prawdziwym przeżyciem. Po raz kolejny nie mogłam uwierzyć w to, że Niall zrobił to wszystko dla mnie, dla nas. Na pewno kosztowało to go wiele przygotowań, ale efekt końcowy był wspaniały. Nie wiedziałam, jak mam mu podziękować. Podbiegłam do niego i przytuliłam najlepiej, jak tylko umiałam. Oplótł mnie swoimi silnymi ramionami i wtedy już nic więcej nie potrzebowałam. Nie wiem, co on w sobie miał, ale w jego ramionach czułam się tak błogo.  Horan gładził delikatnie plecy swoją dłonią, powodując dreszcz, który przyjemnie wypełnił całe moje ciało. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Nie mówiliśmy nic, nie potrzebowaliśmy słów.
-Chodź, usiądziemy. Nie będziemy tak stać cały wieczór. - powiedział blondyn.
-Mi by to odpowiadało. - uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do naszego stolika. Niall, jak przystało na gentlemana, odsunął mi krzesło. Uśmiechnęłam się widząc jego maniery. Usiadł naprzeciwko mnie i nalał do naszych kieliszków wino. Podał mi jednego z nich do ręki.
-Za dzisiejszy wieczór? - spytał podnosząc szkło do góry.
-Za dzisiejszy wieczór. - odpowiedziałam i powtórzyłam jego gest.

Siedzieliśmy, jedliśmy, rozmawialiśmy i śmieliśmy się już ponad godzinę. Byłam taka szczęśliwa w jego towarzystwie. Nie wiem czym to było spowodowane. Po prostu czułam, że przy Niallu jestem sobą i nie muszę nikogo udawać. W sumie przy każdej osobie byłam sobą, ale tylko nieliczni potrafili to zaakceptować. I właśnie jedną z takich osób byl Niall. Jeszcze trzy tygodnie temu nie odważyłabym się do niego odezwać bo wiedziałabym, że skończy się to kolejnym pośmiewiskiem z mojej osoby. A teraz? Najzwyczajniej w świecie rozmawiam z Horanem o wszystkim, co tylko wpadnie mi do głowy. I wiem, że teraz nic mi nie grozi jeśli powiem coś nie tak. Normalnie umierałabym ze strachu przed tym, że będzie się ze mnie śmiał. Ale wiem już, że tego nie zrobi i to jest najlepsze uczucie na świecie. Móc na nowo otworzyć się przed kimś bliskim. Postanowiliśmy podejść do krawędzi dachu i po prostu podziwiać widoki przed nami. Stanęliśmy przy niewysokim murku, który zabezpieczał nas przed spadnięciem z dość dużej wysokości. Mimo tego, że miedzy upadkiem a dachem oddzielał mnie ten kawał ściany to i tak miałam lekkie obawy związane z wysokością, na jakiej się znajdowaliśmy. Wszystko z tej perspektywy wydawało się takie małe! Niall objął mnie od tyłu i położył swoje dłonie na moich biodrach. Zwinnym ruchem obrócił mnie twarzą do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Janie, wiem że to może być znowu za wcześnie, ale chce po prostu wiedzieć. Myślałaś o nas? - spytał niepewnie. Widziałam odrobinę strachu w jego oczach. Nie chciałam dłużej trzymać go w niepewności. Byłam pewna swojej decyzji, a wiem, że jeśli spróbujemy będzie jeszcze lepiej. Kiwnęłam głową, potwierdzając jego pytanie. - I co?
-Spróbujmy. - odpowiedziałam szeptem. Blondyn złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował długo i namiętnie. Oparłam swoje ręce na jego biodrach. Dla mnie ta chwila powinna trwać wiecznie. Ja. Niall. My. Sami. Na dachu budynku. W nocy. W Londynie. Nic piękniejszego nie mogłam sobie wymarzyć. Niestety ktoś przerwał naszą piękną chwilę. Usłyszeliśmy oklaski za plecami Horana. Chłopak momentalnie ode mnie odskoczył. Z ciemności wyłoniła się postać mężczyzny, którą już gdzieś wcześniej widziałam. Niall złapał mnie za rękę i schował za swoim ciałem. Wszystkie mięśnie na całym jego ciele się spięły.
-Ohh, gołąbeczki, ależ to było romantyczne. - zakpił mężczyzna. I wtedy go poznałam. Nie zapomnę tego głosu, nigdy. Wróciły wspomnienia z tamtego wieczoru.

-Najpierw rozprawię się z tobą, Horan. Potem zajmę się twoją dziewczyną. Jak to mówią: najlepsze zostawia się na koniec.
-Nie waż się jej tknąć. - rzucił Niall, szarpiąc się podopiecznym Arthura.
-Ja tu rządzę, rozumiesz?! - krzyknął Arthur i podchodząc do chłopaka zadał mu mocny cios w brzuch. Blondyn zawył z bólu.
-Nie! Zostaw go! - krzyknęłam i podbiegłam do gangstera. Nie mogłam patrzeć jak go bije. Nie chciałam, żeby cierpiał. Waliłam Arthura po plecach z całej siły. Chciałam, żeby w końcu dał nam spokój. - Słyszysz?! Nie bij go! - wrzeszczałam z przypływu emocji. I nagle poczułam jak dostaję mocne uderzenie w policzek. Bolało tak, że upadłam. Złapałam się za bolące miejsce. Piekło jak cholera.
-Kurwa! Odpierdol się od niej ,chuju! - krzyknął Niall. - Chcesz zrobić komuś krzywdę, to zrób ją mi! Ona nie ma z tym nic wspólnego, zjebie!
-Masz tak do mnie nie mówić! - wściekł się Arthur. - John, trzymaj dziwkę, sam się policzę z Horanem. - rozkazał i jeden z mężczyzn podszedł do mnie.

Nie wiedziałam, co on chce tym razem. Jednak byłam pewna, że znowu może się to skończyć źle. Moje serce przyspieszało swoje bicie, a oddech stawał się coraz cięższy. Boję się, po raz kolejny się go boję. Pamiętam, jak skończyło się ostatnie nasze starcie i szczerze mówiąc nie mam ochoty przeżywać tego po raz kolejny. Ścisnęłam mocniej dłoń Nialla i schowałam się jeszcze bardziej za jego ciało tak, bym nie musiała patrzeć na mężczyznę przed nami.
-Co ty, kurwa, tutaj robisz, Arthur?!


Ostatni wieczór z dostępem do Internetu, więc postanowiłam coś jeszcze dodać. Mam nadzieję, że jeszcze bardziej Was zaciekawiłam. Będziecie czekać na kolejny rozdział prawie dwa tygodnie. Buahaha, okrutna ja... xd No nic, mam nadzieję, że wytrwacie. ;)
Życzcie mi powodzenia i siły przed moją "podróżą".
Do zobaczenia wkrótce!
Kocham Was! :*

5 komentarzy:

  1. OMFG! ♥
    Boskie kochana!Wciągnęłam się w twoje ff na maxa. (:
    Powodzenia i weny! ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze szook! Miało nie być nic do 14, a tu niespodzianka... Zadowolona czytam... Wszystko pięknie, wspaniale... Wreszcie Niall i Jane są razem, aż tu nagle... Booom! Arthur... Po drugie nie masz serca... No nie może, aż tak to nie... Ale czy Ty wiesz, że teraz ja przez dwa tygodnie będę siedzieć i myśleć po jakiego czorta on tam przylazł?? A odpowiedź nadejdzie za dłuuugie 14 dni... No nic.. Najważniejsze, że napisałaś ten rozdział przed wyjazdem... Życzę Ci powodzenia i siły przed Twoją podróżą... Korci mnie zapytać gdzie się wybierasz, no ale to już Twoja prywatna sprawa... Rozdział jak zawsze CU - DO - WNY!!! Z niecierpliwością czekam na dalszą część!!! Ja również Cię kochammm! <3 :* PS. Zapraszam do siebie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc te schody zaprowadziły ich tutaj... Ile ja bym dała, by móc podziwiać Londy nocą z takiej perspektywy <3 Ale ta sielanka nie mogła trwać długo, to by było zbyt piękne... I znowu ten jakże skuteczny chwyt przerwania akcji w najbardziej wciągającym momencie. Powodzenia, wytrwałości i do następnego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to ci powiem ze mnie zaciekawilas ;) Milej podrozy i czekam na next oczywiscie ;)

    OdpowiedzUsuń