poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Chapter twenty-two.

Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Nie chciałam, żeby Arthur tu był. Bałam się go i bałam się tego, jak może się skończyć nasza kolejna konfrontacja.
-No wiesz, Niall. Sielanka nie może trwać tak długo, prawda? A stwierdziłam, że wolę powiadomić cię o szczegółach akcji osobiście. - odpowiedział Arthur. O czym on do cholery mówił?!
-To wybrałeś sobie, kurwa, zajebisty moment. - warknął Niall.
-Twoja dziewczyna chyba ma prawo wiedzieć o twojej ciemnej stronie medalu, nie sądzisz? Obawiam się, skarbie, że twój chłopak nie mówi ci wszystkiego. - zwrócił się do mnie, a ja stałam tam jak wryta.
-Nie mieszaj jej w to gówno. To sprawa między mną a Tobą. Ona nie ma z tym nic wspólnego. Załatwmy to kiedy indziej, nie tu i nie teraz.
-Oj, Niall... Myślę, że i tak zaciekawiłem już twoją dziewczynę na tyle, żeby wyjaśnić jej parę spraw. - uśmiechnął się i zaczął się zbliżać w naszą stronę. Siadł na jednym z krzeseł przy stole i wziął do ręki butelkę z winem. Wypił odrobinę i uśmiechnął się do mnie.
-O czym on mówi, Niall? - spytałam blondyna. Potrzebowałam wyjaśnień i to jak najszybciej.
-Otóż, moja droga, nasz miły i jakże uroczy Niall miał kiedyś wieeele problemów. Na szczęście trafił na kochanego wujka Arthura, który pomógł mu się z tym uporać. Zaczęło się od małej dawki narkotyków, ale potem chciał więcej i więcej, aż w końcu naszemu biednemu blondynkowi zabrakło pieniążków, żeby oddać je wujkowi Arthurowi. Więc dobry wujek Arthur zlitował się nad swoim dzieciątkiem i pozwolił spłacić swój dług w inny sposób. Od tamtej pory Niall bierze udział w różnych akcjach, napadach, kradzieżach itp., żeby w ten sposób mi się odpłacić. Ostatnio jednak z tym przystopowaliśmy, bo prawie złapała nas policja, ale teraz mamy nowy cel i potrzebujemy pomocy twojego chłopaczka. - tłumaczył mi to jak dziecku, a ja jak dziecko nie mogłam uwierzyć w tą bajkę. Niall miał problem z narkotykami? Okradał ludzi? Napadał na nich?
-To chyba jakiś żart. - powiedziałam bardziej do siebie. Puściłam dłoń Nialla i odeszłam od niego. Odwróciłam się od tej dwójki plecami i oparłam o murek. Wzięłam kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić i przyjąć w końcu do wiadomości słowa Arthura. To stąd zna go Horan. To dlatego nie chciał mi o tym powiedzieć. Teraz wszystko się wyjaśniło. I szczerze mówiąc nie wiem, co mam o tym myśleć. Z jednej strony jest mi żal blondyna, że ma takie kłopoty, ale on napadał na ludzi! On brał narkotyki! Zadawał się z gangsterami! Skąd mogę mieć pewność, że ciągle nie ma z nimi kontaktu? Czy zadając się z nim sama nie wpadnę w kłopoty? Boże, to wszystko jest takie skomplikowane. Myślałam, że teraz już wszystko będzie dobrze, że teraz już wszystko się ułoży. Ale na jaw wychodzą brudy chłopaka i wszystko staje się takie trudne do ogarnięcia...
-Janie... Nie słuchaj go. To było dawno temu, już taki nie jestem. - podszedł do mnie Niall i położył dłoń na moich plecach. Nie chciałam nawet na niego patrzeć. Nie odezwałam się. Nie wiedziałam nawet, co mam powiedzieć.
-Upss... Chyba trochę namieszałem w waszym związku... Ale ktoś w końcu musiał powiedzieć jej prawdę, Horan. No nic, chyba na mnie już pora. Jeszcze się zobaczymy, Niall. - powiedział Arthur i pełen satysfakcji odszedł. Stałam tam jak oniemiała. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku. Po prostu stałam i patrzyłam się w dół na ulicę. Co to do cholery miało być!?
-Jenny, porozmawiaj ze mną... - poprosił Niall. Zbierałam się chwilę, żeby w końcu wydusić z siebie choć kilka słów.
-Niall, czy to co powiedział Arthur... Czy to wszystko to prawda? - spytałam niepewnie bojąc się odpowiedzi.
-Tak... - wyszeptał.
-O Boże...


Yeey, wracam po długaśnej przerwie! :D Pełna pozytywnej energii napisałam dla Was rozdział. Może jest krótki, ale chciałam coś w końcu dodać.
Jeśli jesteście zainteresowani moim życiem to powiem Wam o powodzie, przez który wybyłam z domu na aż 10 dni. Otóż... pamparampam.... byłam na pielgrzymce. xd Wróciłam z niej tak bardzo przepełniona radością i szczęściem, że ten rozdział napisałam w kilka minut, bo mam aż tyle weny. :D Ale nie mogłam go napisać dłuższego, bo zaraz mam gości. Kolejny będzie dłuższy.
Mam dla Was jeszcze jedną wiadomość. Jeszcze nie wiem, czy dobrą czy złą. Dla mnie jest świetna! W piątek znowu wyjeżdżam z domu. Tym razem w góry. Nie mam mnie aż do 30 sierpnia, ale mam nadzieję, że będę miała dostęp do Internetu. Jeśli tak, to będę tu pisać, jeśli nie, to będziecie musieli poczekać na rozdziały aż do września. Ale będę robić wszystko, co w mojej mocy, żeby coś dodać.
Ta notatka jest za długa. xd
Pokój i dobro! ♥

5 komentarzy:

  1. 1. "O Boże..." On się zmienił prawda??? A Jane mu uwierzy... Musi uwierzyć... On ją kocha, a ona kocha jego!!! ONI. MUSZĄ. BYĆ. RAZEM. Rozdział mimo, że krótki jest wspaniały!!! Nie no brak mi słów...
    2. Domyślałam się gdzie byłaś, bo sama miałam iść, ale niestety nie udało mi się to... W każdym bądź razie idę w przyszłym roku. No i to taka niepotrzebna Ci informacja...
    3. Ja nie wytrzymam jeżeli nie będziesz miała dostępu do Internetu. Przerwałaś w takim momencie, że ciekawość mnie dosłownie zżera... Więc nie wiem jak to zrobisz, ale musisz mieć ten dostęp!
    4. Dziękuję za Twój komentarz i zapraszam na 26 rozdział :* http://more-than-this-opowiadania-o-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG Jane już wie... Ja pierdziele co tu się dzieje?! Nie no jak niedługo nie napiszesz nowego to chyba osiwieję!!! Jezu żeby tylko Janie mu uwierzyła!! ~Tori Vega~

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jest... Nie ma to jak przyjść, rzucić parę zdań i wyjść jednocześnie wprowadzając zamęt na taką skalę... Ale prędzej czy później by się dowiedziała, szkoda tylko, że z kolacji już raczej nic nie będzie. Ciekawa jestem jej dalszej reakcji. Następnego rozdziału będę wyglądać z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super się zapowiada czytanie :) Mam pare rozdziałów do nadrobienia, ale mam nadzieję że będzie super :)
    Zapraszam na mojego bloga, który jest o dziewczynie, która wstąpiła do 1D.
    Pozdrawiam

    ~Mint Candy


    girl-in-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń