sobota, 11 stycznia 2014

Chapter three.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
*Perspektywa Jenny*
Siedzieliśmy z Nickiem razem już ponad godzinę. Przez to całe picie alkoholu straciłam rachubę czasu. Nick był naprawdę miły. Tak samo jak ja był z Londynu. Nie dziwne, że wcześniej się nie widzieliśmy. Brunet chodzi do innej szkoły. Szkoda, że nie udało mi się poznać go wcześniej. Jest taki słodki. Mógłby być moim przyjacielem. Raczej nie kimś ważniejszym. Na razie nie szukałam chłopaka. Liczyła się dla mnie szkoła, którą chciałam ukończyć jak najlepiej. A i nie wydaje mi się, że Nick byłby odpowiednim kandydatem na chłopaka. Miał coś w sobie, co od razu nie pozwalało mi o nim tak myśleć. Może to tylko moje wymysły, ale naprawdę tak czułam. Z resztą bałam się reakcji moich rodziców na wieść o tym, że miałabym mieć chłopaka. Oni, tak samo jak ja, stawiali naukę na pierwszym miejscu. Więc o żadnym chłopaku nie ma mowy.
Usłyszeliśmy jakieś zamieszanie w kuchni i od razu się tam udaliśmy. Okazało się, że doszło do bójki między dwoma chłopakami. W tym samym momencie do domu wparował sąsiad zirytowany głośną muzyką w ogrodzie.
-Co się tu wyprawia?! – zaczął krzyczeć mężczyzna około czterdziestki. Nikt nie zwracał na niego uwagi, wszyscy byli pochłonięci bójką. Chciałam iść i nie patrzeć na to całe „przedstawienie”, jednak Nick nie wykazywał żadnej ochoty na przerwanie sobie show. Powoli zaczęłam się cofać, ale brunet złapał mnie za rękę.
-No chodź. Zobacz jak się śmiesznie biją. – powiedział rozentuzjazmowany chłopak.
-Nick, puść mnie. Nie chcę na to patrzeć. To głupie. Puść mnie. – poprosiłam, ale on nie zareagował na moje prośby.
-Oj chodź. Jest na co popatrzeć. – zaczął ciągnąć mnie w stronę całego zajścia. Alkohol namącił temu chłopakowi w głowie. Próbowałam się wyrwać, ale szło mi to marnie. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś szarpnął moją rękę tym samym wyrywając mnie z uścisku Nicka.
-Kolego, nie usłyszałeś, jak ta dziewczyna mówiła "nie"? Chyba wypada słuchać się kobiet, co? – usłyszałam ten głos. Nie musiałam się odwracać, by upewniać się, kto za mną stoi i mnie broni. Ten głos poznam wszędzie. To ten głos tyle razy mnie obrażał. Mimo to łudziłam się, że to jednak nie on. Wszystko było jasne, gdy przede mną stanęła postawna sylwetka blondyna. Widziałam, jak mięśnie na jego plecach zaczęły się spinać. Czyżby Niall był wściekły tym, że jakiś chłopak mnie zdenerwował? O nie! To niemożliwe!
-Jenny jest teraz ze mną, więc jak możesz to nam nie przeszkadzaj. – odpowiedział podirytowany Nick. Ups! To nie był dobry pomysł mówić takim tonem do Niall’a. Teraz byłam pewna, że Horan jest rozwścieczony.
-Słuchaj, cwaniaczku. Po pierwsze, nie mów do mnie takim tonem. Po drugie, masz jakiś problem z tym, że uczę cię kultury wobec kobiet? Trochę szacunku do niej, co?!
-Kto tu mówi o szacunku do mnie… - prychnęłam, a blondyn momentalnie się odwrócił w moją stronę. Widziałam coś przerażającego w jego oczach i wcale nie chciałam wiedzieć, co to było.
-Siedź cicho, jasne? – wysyczał przez zęby.OK, przestraszyłam się go, więc postanowiłam trzymać buzię na kłódkę.– A ty… - dodał wskazując na Nicka palcem – jeśli masz coś do niej to powiedz, a załatwimy to jak ci dwoje, tylko obiecuję, że dobrze się to dla ciebie nie skończy. – skończył i w tej samej chwili usłyszeliśmy sygnały radiowozów policyjnych.
-Policja przyjechała! Wszyscy wypad! – krzyknął ktoś z tłumu imprezowiczów. Nagle wszyscy zaczęli uciekać. Ktoś popchnął mnie na ścianę i upadłam na podłogę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie miałam siły wstać. Zaczęłam się bać, ale poczułam, że ktoś mnie podnosi. Zerknęłam na mojego wybawiciela i okazał się nim Horan. No nie, tylko nie znowu on!
-Wstawaj, uciekamy! – powiedział, stawiając mnie na nogi.
-Nigdzie z tobą nie jadę! – wykrzyczałam mu prosto w twarz.
-Wolisz, żeby cię złapali i zamknęli na 24 h w śmierdzącej celi?! – spytał. Spuściłam głowę, nie odpowiadając. – No właśnie. Chodź! – złapał mnie za rękę i wyszliśmy tylnym wyjściem,o którym nie miałam pojęcia. Przebiegliśmy szybko przez ogród. – Skacz! – krzyknął Niall, każąc przeskoczyć mi płot.
-Jak?! Nie dam rady! – zaczęłam panikować. Blondyn podniósł mnie, bym miała łatwiej ominąć przeszkodę w postaci ogrodzenia. Po raz kolejny tego wieczoru zaczęłam żałować, że założyłam tą obcisłą sukienkę. Jakoś udało mi się przejść, a zaraz za mną zrobił to Niall. Chyba ma w tym doświadczenie, bo poszło mu to naprawdę zwinnie. Biegliśmy przez czyjeś podwórko, aż w końcu znaleźliśmy się na chodniku. Tam stało zaparkowane auto Horana. Szybko otworzył drzwi i po chwili zawahania wsiadłam do czarnego Mustanga.
-Czekaj! Co z Katy?! – przypomniałam sobie o mojej przyjaciółce. Nie widziałam jej od początku imprezy i zaczęłam się o nią poważnie martwić. A jeśli coś jej się stało? A jeśli złapała ją policja?
-Daj mi swój telefon. – powiedział Niall wyciągając rękę.
-Po co? – zdziwiłam się.
-Po prostu daj mi ten pieprzony telefon! – wykrzyczał. Podałam mu drżącą ręką urządzenie. Chyba zauważył, że się przestraszyłam i próbował się uspokoić. Mam wrażenie, że ten chłopak ma problem z panowaniem nad emocjami. Wybrał jakiś numer.
-Słuchaj, jesteś sam…? Jest z tobą…? Nic wam nie jest…? Dobra, spotkajmy się tam gdzie zawsze. Będę za jakieś 20 minut. – mówił do słuchawki.
-Gdzie dzwoniłeś? – spytałam, gdy już odzyskałam moją własność.
-Do siebie. – odpowiedział od niechcenia.
-Dlaczego?
-Kurwa, po prostu nie zadawaj pytań, ok?! Mam przez ciebie same problemy i mam cię serdecznie dosyć! Pozwól, że pojedziemy po Katy i odwiozę was do domu. Najchętniej bym to zrobił w ciszy, bo nie mam ochoty z tobą rozmawiać. W ogóle nie wiem, po co ja cię stamtąd zabrałem.
-Nie prosiłam cię o pomoc. Sam dokonałeś wyboru. Z resztą, jak coś Ci nie pasuje, to mnie po prostu wysadź. - powiedziałam ostro i poczułam gwałtowne hamowanie.
-Wysiadaj. - powiedział niebieskooki.
-Z wielką przyjemnością. - uśmiechnęłam się do niego ironicznie. - Dupek. - mruknęłam pod nosem, wychodząc z auta.
-Co powiedziałaś?! - zdziwił się Niall i także opuścił samochód.
-To co słyszałeś! Jesteś zwykłym dupkiem! - krzyknęłam na niego. - Mam serdecznie dosyć ciebie i tego twojego wielkiego ego! Myślisz, że jesteś najważniejszy na świecie, a tak naprawdę jesteś zwykłą świnią! Nie wiem, co ci zrobiłam, że ciągle mnie obrażasz i upokarzasz, ale mam nadzieję, że w końcu ci się to znudzi i dasz mi święty spokój, bo więcej tego nie wytrzymam! - powiedziałam. Uff, w końcu mogłam wyrazić swoje zdanie. Nie wiem, co mnie do tego skłoniło. Brak cierpliwości? Alkohol? Nie wiem, ale naprawdę poczułam się lepiej. Podczas mojego monologu, Niall znacząco się do mnie zbliżył. Czułam się niekomfortowo, będąc tak blisko niego. Nie miałam nawet drogi ucieczki. Przycisnął mnie do boku auta, opierając obie swoje dłonie tak, że stałam pomiędzy nimi. Mój oddech stawał się coraz bardziej płytki, a serce poczęło wybijać szybszy rytm. Powoli zaczynam żałować tego, co przed chwilą powiedziałam.
-Jenny, Jenny, Jenny... Nie nauczyłaś się jeszcze, że mówienie do mnie takim tonem źle się kończy? - posłał mi ten swój "bajerancki" uśmiech. Jedną dłonią zaczął gładzić mój policzek. Odwróciłam twarz utrudniając mu do niej dostęp. Lekko się spiął przez to, że nie pozwalam mu na to czego on chce. Ale po raz kolejny powtarzam: ja mu się nie oddam! Złapał moją brodę i obrócił moją twarz tak, bym musiała na niego spojrzeć. Był blisko. Za blisko. Niemal czułam jego oddech na mojej twarzy. Próbowałam wyrwać się z pozycji w jakiej byliśmy, ale wtedy Niall przysunął się jeszcze bardziej, unieruchamiając moje biodra swoimi. Przysunął swoją twarz do mojej.
-Jeszcze będziesz moja. - wyszeptał mi do ucha. Czując jego oddech na moimi policzku, po plecach przeszedł mi dreszcz. Po chwili odsunął się ode mnie i otworzył drzwi. - Wsiadaj. - powiedział już bardziej oschle i wsiadł za kierownicę. Stałam tam jak wryta. O kurcze... Co to było? Jak on mógł tak powiedzieć. To było głupie. Ale jednak na mnie podziałało. Nie, nieprawda! On nie może działać na mnie w ten sposób! - Wsiadasz, czy nie? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że przez ten cały czas wstrzymywałam oddech. Postanowiłam wsiąść. "Już nic gorszego chyba nie może mi się przytrafić" pomyślałam i pojechaliśmy do miejsca, gdzie miała czekać na nas Katy.

Jeśli chcecie macie mojego twittera: @beyoours
Do zobaczenia wkrótce! Mam nadzieję, że szybko uda mi się napisać kolejny rozdział.
Tak bardzo piękna! *.*

6 komentarzy:

  1. Ale bym go chyba walnęła co za ..... dupek hmmm to dobre określenie dupek. Czekam już zniecierpliwiona na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niall wybawiciel hdjfkhdjkhfd *______* Ale potem niestety okazało się, że nie jest rycerzem w lśniącej zbroi, tylko (jak sama określiłaś) dupkiem XD
    Póki co trochę słabo idzie mu to wygrywanie zakładu, biorąc pod uwagę, jak traktuje Jenny, ale zapewne potrzebuje czasu na przestawienie się na "miłego Niall'a" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam nn :)

    girl-in-1d.blogspot.com

    Pozdrawiam

    ~Mint Candy

    OdpowiedzUsuń