czwartek, 6 lutego 2014

Chapter eight.

Nie wierzyłam własnym oczom! Czy Niall właśnie mnie przeprosił?! Nie mogę w to uwierzyć. On na serio to napisał. Ale zaraz... Jeśli on myśli, że przekupi mnie jakimiś kwiatami to się grubo myli. Nie zamierzam wybaczyć mu tych 4 lat moich cierpień przez jeden bukiet. Ok, może to trochę zmieniło moje zdanie o Horanie, ale ciągle go nienawidzę. I w końcu jest tego świadomy. Jeszcze ta jego propozycja spaceru. Serio, Niall? Serio? Chcesz iść ze mną na spacer? A może później mi coś zrobi... Boże, ciągle widzę tylko czarne scenariusze. Mimo, że wciąż nie darzyłam go jakąkolwiek sympatią, to czułam, że mam ochotę go znowu zobaczyć. Nie wiem co było tego powodem, ale coś mnie do niego ciągnęło. Może to, że kiedyś byliśmy przyjaciółmi? Albo to, że jest bardzo przystojny? Nie ma co udawać przed samą sobą... Niall Horan mi się podoba. I tyle. Ale nadal nienawidzę go za krzywdę jaką mi wyrządził. Bo nie potrafię mu wybaczyć od tak. Musi się o to starać. Najbardziej zastanawia mnie fakt, dlaczego nagle się mną zainteresował. Jeszcze kilka dni temu szydził ze mnie na każdym kroku, a teraz zaprasza mnie na "randkę"? Nawet nie wiedziałabym jak nazwać to nasze niby spotkanie... Randka? Przyjacielskie spotkanie? Nie, tak tego nie nazwę. Nie jesteśmy przyjaciółmi i nimi już raczej nie będziemy. Chyba, że Horan naprawdę się zmieni. Bo nie mam zamiaru przyjaźnić się z takim człowiekiem, jakim jest Niall. Choć nie powiem, trochę pociąga mnie to jaki jest zły. Ale jednak uważam, że to nie jest dobry pomysł mieć przyjaciela-gangstera. A może z tym naszym odbudowaniem kontaktów chodzi o jakiś żart? Może jakiś zakład? Bo nie sądzę, żeby ktoś z dnia na dzień się tak zmienił. Z resztą nawet jak ze mną przebywał to był arogancki. Więc Niall to ciągle ten sam człowiek. Ale muszę dowiedzieć się, po co on to wszystko robi. A jest tylko jeden sposób, żeby się o tym przekonać...
-Wow! Skąd te kwiaty? - z przemyśleń wyrwał mnie głos Toma. Wziął to ręki bukiet i zaczął go oglądać.
-Yy... Od kolegi. - odpowiedziałam zmieszana. Nie powiem ci przecież, że od mojego największego wroga, bo i tak mi nie uwierzysz, Tom.
-Wydaje mi się, że to ktoś więcej. Zwykły kolega nie kupiłby takich kwiatów swojej koleżance. - drążył temat chłopak. No weź już skończ! Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
-Zwykły kolega. Serio. - zerknęłam na zegarek. Właśnie wybiła 15, więc mogę w końcu uwolnić się od wścibskiego Toma. Mimo, że strasznie go lubiłam to czasem jego ciekawość mnie denerwowała. Ale był barmanem. Więc to chyba takie zboczenie zawodowe... - Koniec mojej zmiany. Do jutra! - uśmiechnęłam się i wyszłam z sali. Przebrałam się i wyszłam z lokalu nie zapominając o moich kwiatach. Szłam ulicami, a ludzie cały czas patrzyli się na mój bukiet. Oj tak, był piękny. Im dłużej trzymałam go w dłoni, tym bardziej mi się podobał. Po krótkim czasie doszłam do domu. Wzięłam wazon i wlewając do niego wody wstawiłam kwiaty. Boże, są naprawdę śliczne! Wzięłam je do swojego pokoju i postawiłam na biurko. Ciągle po głowie chodziło mi pytanie: dlaczego? No bo naprawdę nie wiem po co Niall kupił mi te kwiaty. No ok, chciał mnie przeprosić. Ale takie przeprosiny nic dla mnie nie znaczą. Napisać to i ja mogę wiele rzeczy. Chcę zobaczyć na własne oczy, czy on serio żałuje tego co robił.  Tylko rozmowa z nim pomoże mi wyjaśnić tą sprawę. Siedząc na łóżku moją uwagę przykuło czerwone pudełko na szafie. Były tam wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa. Zdjęcia, filmy, pamiętniki... Wszystko w jednym miejscu. Postanowiłam je obejrzeć. Wspięłam się na palce i zdjęłam karton. Siadłam na łóżko i zaczęłam szukać moich wspólnych zdjęć z Horanem. Mimo że go nienawidziłam, ciągle miałam nasze wspólne zdjęcia. Był wielką częścią mojego życia i nie potrafię o tym zapomnieć. Znalazłam pierwszą fotografię. Przedstawiała naszą dwójkę podczas moich 10 urodzin. Byliśmy uśmiechnięci i przytulaliśmy się. Tak bardzo lubiłam go wtedy przytulać. Ciekawe, czy jakby mnie teraz przytulił, czułabym tą samą radość, co kiedyś...
Ze zdjęciami zeszło mi się do wieczora. Nawet nie wiem, kiedy ten czas minął. Miło było powspominać stare, dobre czasy. Życie dziecka jest takie wesołe i beztroskie. A teraz? Teraz jestem już dorosła i mam tyle obowiązków i problemów, że szkoda gadać... Chciałabym wrócić do tamtych czasów. Moje dzieciństwo było wspaniałe. Miałam kochających rodziców, przyjaciela, co tylko chciałam. Nie martwiłam się niczym, żyłam chwilą. Jak byłam mała chciałam być dorosła. A kiedy jestem dorosła, to chcę być mała. Cóż za ironia... Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a. Wzięłam telefon do ręki i odblokowałam ekran. Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam od kogo jest wiadomość.


Wstałam z łóżka i zeszłam po schodach. Nie wiem, co mnie do niego ciągnęło, ale chciałam go zobaczyć. Moich rodziców nie było jeszcze w domu, więc bez problemu mogłam gdzieś wyjść. Otworzyłam drzwi i wyszłam na dwór. Na podjeździe stał czarny samochód, a o jego bok opierał się blondyn. Jak zwykle wyglądał bardzo pociągająco. Boże, o czym ja myślę! Niepewnie podeszłam do jego samochodu.
-Czego chcesz? - spytałam i czekałam na jego ruch.



Trochę krótki, ale nie mogłam powstrzymać się z dodaniem. :3 Dziękuję za te komentarze! :* Nawet nie wiecie, ile radości mi tym sprawiliście. Liczę, że pod tym rozdziałem będzie ich jeszcze więcej. ;) Jeżeli uda mi się coś napisać to postaram się dodać następny rozdział w weekend, ale nic nie obiecuję, bo będę miała cały czas zawalony treningami. Kocham Was! See you soon! xx

4 komentarze:

  1. Cieszę sie, że dodałaś masz racje jest trochę krótki, ale za to jest świetny. Już czekam na następny :))
    Pozdrawiam Tyśka *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń